o to aby być powabnym, odsłonił olbrzymią dbałość jaką wprzód Kawaler roztaczał na punkcie swej osoby i tem samem dał zrozumieć ogrom i wytrwałość zamiarów tego mężczyzny na pannę Cormon. Nos ten stał się tematem kalamburów pana de Coudrai, którego zresztą p. de Valois wysadził za to z posady: była to pierwsza zemsta tego dobrodusznego Kawalera. Stopniowo, anegdoty podzieliły los zębów; koncepty stały się rzadkie. Jeden apetyt przetrwał; w rozbiciu wszystkich swoich nadziei, szlachcicowi ocalał tylko żołądek, o ile leniwo siąkał tabakę, jadł zawsze potężnie. Uprzytomnicie sobie przewrót, jaki wypadek ten sprawił w jego głowie, skoro powiemy, że p. de Valois rzadziej porozumiewał się z księżną Gorycą. Pewnego dnia, przyszedł do panny Armandy z łydką na przodzie. To bankructwo wdzięków było straszne, przysięgam wam; uderzyło ono całe Alençon. Ten rzekomy młodzieniec zmieniony w starca, ta figura, która pod wpływem przygnębienia przeskoczyła z lat pięćdziesięciu na ośmdziesiąt, przeraziła całe towarzystwo. Przytem wydał swoją tajemnicę: ten człowiek czekał, czatował na pannę Cormon; niby cierpliwy myśliwiec składał się do niej z fuzji przez dziesięć lat, i w końcu chybił zwierza. Niedołężna Republika zwyciężyła krzepką arystokrację i to w pełni Restauracji! Forma tryumfowała nad treścią, materja pobiła ducha, rokosz dyplomację. Ostatnia niedola! jakaś urażona gryzetka zdradziła tajemnicę poranków kawalera, miał teraz opinię rozpustnika. Liberali rzucili mu na głowę podrzutki du Bousquiera, a dzielnica Saint-Germain przyjęła je bardzo
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.