Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

miski, już się tam nie jadało tak dobrze jak niegdyś. P. du Coudrai utrzymywał, że mu kalambury więzgną w gardle od tych dziwek malowanych na ścianach, i patrzących człowiekowi w same ślepia. Na zewnątrz oddychała tam jeszcze prowincja; ale wnętrze zdradzało liweranta Dyrektorjatu. Był to zły smak giełdziarza: stiukowe kolumny, lustrzane drzwi, greckie profile, sztukaterje, pomięszanie wszystkich stylów, przepych nie na miejscu. Całe Alençon gadało dwa tygodnie o tym zbytku, który wydawał się czemś niesłychanem; później, w kilka miesięcy, zaczęło się nim pysznić. Wielu bogatych fabrykantów zmieniło umeblowanie i urządziło sobie piękne salony. Nowoczesne meble zaczęły się pojawiać w mieście. Zawitały żyrandole! Ksiądz de Sponde jeden z pierwszych przeniknął tajone niedole, jakie to małżeństwo miało przynieść w domowem życiu ukochanej siostrzenicy. Szlachetna prostota, jaka władała ich wspólnem życiem, pierzchła od pierwszej zimy, w czasie której du Bousquier wydawał po dwa bale na miesiąc. Słyszeć skrzypki i płochą muzykę światowych uciech w tym świętym domu! Ksiądz modlił się na kolanach podczas tych zabaw!
Również i charakter polityczny tego poważnego salonu skaził się stopniowo. Wielki wikarjusz przejrzał du Bousquiera: przeląkł się jego władczego tonu; ujrzał kilka łez w oczach siostrzenicy wówczas gdy straciła zarząd majątku, i kiedy mąż zostawił jej jedynie rząd nad bielizną, stołem i innemi rzeczami stanowiącemi wydział kobiet. Róża nie mogła już wydawać rozkazów. Wola pana była jedynem prawem dla Jacen-