Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiktorja tak bardzo lękała się zrazić męża, sprzeciwić mu się, stracić jego serce, towarzystwo, iż byłaby mu poświęciła wszystko, nawet wuja. Ta dziecinna radość pani du Bousquier zmyliła poczciwego księdza de Sponde, który lepiej znosił cierpienia osobiste w przekonaniu że siostrzenica jest szczęśliwa. Całe Alençon podzielało wówczas sąd księdza. Ale był jeden człowiek trudniejszy do oszukania niż całe miasto! Kawaler de Valois, schroniwszy się na Górę Świętą arystokracji, przesiadywał wciąż u d‘Esgrignonów; słuchał obmów i plotek, dumał dzień i noc jakby się pomścić przed śmiercią. Powalił już kalamburzystę, chciał sięgnąć du Bousquiera w samo serce. Biedny ksiądz zrozumiał upodlenia pierwszej i ostatniej miłości swojej siostrzenicy, zadrżał odgadując obłudną naturę jej męża, oraz jego pierwotne zabiegi. Mimo że du Bousquier hamował się myśląc o spadku po wuju i nie chciał mu się narazić, zadał mu ostatni cios, który go wtrącił do grobu. Jeżeli chcecie zastąpić słowo nietolerancja słowem stałość zsasad, jeżeli nie chcecie potępiać w duszy ex-wielkiego wikarjusza owego stoicyzmu, który Walter Scott każe wam podziwiać w purytańskiej duszy ojca Jeanie Deans, jeżeli chcecie uznać w rzymskim Kościele owo Potius mori quam faedari, które podziwiacie w opinii republikańskiej, zrozumiecie ból jaki ogarnął wzniosłego księdza de Sponde, skoro w salonie siostrzeńca ujrzał księdza-apostatę, renegata, odszczepieńca, heretyka, wroga Kościoła, proboszcza winnego konstytucyjnej przysięgi! Du Bousquier, którego tajemną ambicją było panować nad okolicą, chciał, jako pierwszą rękoj-