Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

płatał kawaler de Valois, du Bousquier, który właśnie założył Kurjer Alensoński, umieścił tam następujące ogłoszenie:
„Otrzyma tysiąc franków renty osoba, która zdoła wykazać istnienie niejakiego pana de Pombreton, przed, podczas lub po emigracji.“
Mimo że małżeństwo jej było czysto negatywne, pani du Bousquier widziała w niem korzystne strony: czyż nie lepiej było, bądź co bądź, złączyć swe losy z najwybitniejszym człowiekiem w mieście, niż żyć samotnie? Du Bousquier lepszy był jeszcze od psów, kotów, kanarków do których przywiązują się stare panny; miał dla żony uczucie szczersze i bezinteresowniejsze, niż bywają uczucia pokojówek, spowiedników i łowców sukcesji. Później ujrzała w mężu narzędzie gniewu niebios, dostrzegła bowiem bezlik grzechów w swojej żądzy małżeństwa; uczuła się słusznie ukaraną za nieszczęście jakie ściągnęła na panią Granson oraz za przedwczesną śmierć wuja. Posłuszna tej religji, która każe całować rózgi jakiemi nas oćwiczono, chwaliła swego męża, broniła go publicznie; ale przy konfesjonale lub wieczór przy modlitwie, płakała często prosząc Boga o przebaczenie za bezbożność du Bousquiera, który myślał wręcz co innego niż mówił, który pragnął śmierci arystokracji i Kościoła, tych dwóch religji panny Cormon. Znękana w głębi duszy i raniona we wszystkich swych uczuciach, ale zniewolona przez obowiązek dawać mężowi szczęście, nie szkodzić mu w niczem, przywiązana doń zresztą nieokreślonem uczuciem, zrodzonem może z nawyku, wiodła życie będące