nią du Bousquier, która uznała za prostsze i godniejsze zamknąć swą inteligencję w sobie, nie udzielając jej na zewnątrz, rezygnując się na życie czysto wegetatywne. Nabrała wówczas uległości niewolnicy i miała sobie za zasługę przyjmować poniżenie w jakie ją wepchnął mąż. Spełnianie woli mężowskiej nigdy nie wydarło jej najlżejszego szemrania. Ta bojaźliwa owieczka kroczyła odtąd drogą wytyczoną jej przez pasterza; nie opuściła już łona Kościoła, i oddała się najsurowszym praktykom religijnym, nie myśląc o Szatanie, ani o jego przepychach, ani o jego sprawach. Stała się wówczas zbiornikiem najczystszych cnót chrześcijańskich, a du Bousquier był z pewnością jednym z najszczęśliwszych ludzi w królestwie Francji i Nawary.
— Zostanie idjotką aż do ostatniego tchnienia, rzekł okrutny spensjonowany archiwarjusz, który wszakże bywał u niej dwa razy w tygodniu na obiedzie.
Historja ta byłaby bardzo niezupełna, gdyby się nie wspomniało o śmierci kawalera de Valois, która się zeszła ze śmiercią matki Zuzanny. Kawaler umarł wraz z monarchją w r. 1830. Pośpieszył przyłączyć się do orszaku króla Karola X w Nonancourt, i odprowadził go ze czcią aż do Cherbourg wraz ze wszystkimi Troisvillami, Casteranami, d‘Esgrignonami, Verneuilami etc. Stary szlachcic wziął z sobą pięćdziesiąt tysięcy franków, łączną sumę swoich oszczędności wraz z funduszem renty i wręczył je jednemu z wiernych przyjaciół swoich panów celem ofiarowania królowi. Jako pobudkę podał swą bliską śmierć, powiadając, że ta suma pochodzi z łask J. K. Mości, i że
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.