nadzwyczajny wykwint bielizny Kawalera. Nieszczęście chciało, iż pewnego dnia w Alençon gruchnęła plotka, że Kawaler sprzeniewierzył się godności szlachcica, i że, na stare lata, zaślubił potajemnie niejaką Cezarynę, matkę dziecka, które miało ten nietakt aby przyjść na świat nie proszone.
— Oddał — powiadał wówczas niejaki pan du Bousquier — rękę osobie, która tak długo użyczała mu swego żelazka.
To straszliwe oszczerstwo osmuciło schyłek dni wykwintnego panka; tem więcej, iż, jak to pokaże niniejsze opowiadanie, pogrzebał on długo pieszczoną nadzieję, dla której uczynił wiele ofiar. Pani Lardot wynajmowała kawalerowi de Valois dwa pokoje na drugiem piętrze, za skromną sumę stu franków rocznie. Godny szlachcic, który codzień był gdzieś proszony na obiad, wracał do domu jedynie na spoczynek. Jedynym tedy jego wydatkiem było śniadanie, niezmiennie składające się z filiżanki czokolady, z dodatkiem masła i owoców wedle pory roku. Palił na kominku jedynie najostrzejszą zimą i tylko w chwili gdy wstawał z łóżka. Od jedenastej do czwartej przechadzał się, szedł czytać dzienniki i składał wizyty. Z chwilą osiedlenia się w Alençon, przyznał się szlachetnie do swej nędzy, nie tając iż majątek jego polega na sześciuset funtach dożywocia; był to jedyny szczątek dawnej zamożności. W istocie, bankier miejscowy wyliczał mu co kwartał sto pięćdziesiąt franków, przesłane przez p. Bordin z Paryża. Każdy znał te szczegóły, dzięki głębokiej tajemnicy, o jaką prosił Kawaler pierwszej osoby któ-
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.