Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

kructwo, wyszedł ze sprawy z honorem. Człowiek zrujnowany przez Pierwszego Konsula i poprzedzony olbrzymim rozgłosem, jaki wyrobiły mu jego stosunki z naczelnikami poprzednich rządów, wzbudził zainteresowanie w Alençon, gdzie panował tajemnie rojalizm. Du Bousquier, wściekły na Bonapartego, opowiadający plotki o Pierwszym Konsulu, o wybrykach Józefiny, oraz odsłaniający podszewkę dziesięciu lat Rewolucyi, spotkał się z dobrem przyjęciem. W tej epoce, mimo że miał sumienną czterdziestkę, du Bousquier wyglądał jak człowiek trzydziestosześcioletni, średniego wzrostu, pulchny jak liwerant, paradujący wydatnemi łydkami, z wyrazistą fizyognomią, płaskim nosem i nozdrzami ozdobionemi szczecią; pod krzaczastemi brwiami tkwiły czarne oczy z których tryskało spojrzenie sprytne jak u pana de Talleyrand, ale nieco przygasłe; zachował republikańskie faworyty, oraz bardzo długie ciemne włosy. Ręce, ozdobione na palcach pęczkami włosów, o błękitnych wydatnych żyłach, świadczyły o bogatej muskulaturze. Pierś wreszcie godna była Herkulesa Farneze, a ramiona zdolne dźwignąć rentę. Dziś tego rodzaju ramiona widuje się jedynie u Tortoniego. Cała postać oddychała męskością i wskazywała, jak dawniej mówiono, na tęgiego chwata. Ale, jak u kawalera de Valois, tak i u du Bousquiera spotykało się objawy stanowiące sprzeczność z ogólnym charakterem jego osoby. I tak, głos ex-liweranta nie był w harmonii z jego muskulaturą. Nie była to owa chuda niteczka, która wychodzi niekiedy z ust dwunożnych fok męskiego rodzaju; był to