przeciwnie głos mocny, ale zdławiony, który można porównać ze zgrzytem piły w miękkiem i mokrem drzewie; słowem głos wycieńczonego spekulanta.
Du Bousquier długo był wierny modzie z epoki swojej chwały: buty wywijane, jedwabne białe pończochy, krótkie sukienne prążkowane spodnie koloru trzciny cukrowej, kamizelka à la Robespiere i niebieski frak. Mimo rekomendacyi, jaką nienawiść Pierwszego Konsula była dlań w oczach rojalistycznych matadorów prowincyi, du Bousquier nie miał wstępu do siedmiu czy ośmiu domów które tworzyły miejscowe Saint-Germain, a gdzie bywał kawaler de Valois. Zrazu próbował zaślubić pannę Armandę, siostrę jednego z najbardziej poważanych panów w całem mieście; du Bousquier spodziewał się wyzyskać ten związek dla swoich późniejszych projektów, marzył bowiem o świetnym odwecie. Spotkał się z rekuzą. Pocieszył się względami, jakie mu okazywał dziesiątek bogatych rodzin, które niegdyś wyrabiały koronki alensońskie, dziś posiadały pastwiska i woły, uprawiały na wielką skalę handel płótnem, i w których przypadek mógł mu nastręczyć bogatą partyę. Stary kawaler skupił, w istocie, swoje nadzieje w perspektywie szczęśliwego małżeństwa, do którego rozmaite jego talenty dawały mu zresztą prawo; nie zbywało mu bowiem na finansowym sprycie, z którego korzystało wiele osób. Podobny zrujnowanemu graczowi, który wspiera radą nowicyuszy, wskazywał spekulacye i roztrząsał bystro ich szczegóły, widoki oraz sposoby. Uchodził za dobrego administratora; często była mowa o tem aby go zrobić merem
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.