Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Istniała tam biblioteka, ale pomieszczona nieco poniżej poziomu Błyszczącej, pięknie oprawna, ustawiona na półkach; kurz nietylko jej nie szkodził, ale podnosił jej wartość. Książki przechowywano tam z tem samem staraniem, jakiem się otacza, w tej okolicy pozbawionej winnic, owe wyborne produkty naturalne, zalecające się starodawnym zapachem, wydawane przez tłocznie Burgundyi, Turenii, Gaskonii i Południa. Cena transportu jest zbyt wysoka, aby warto było sprowadzać liche wina.

Salon panny Cormon składał się z jakich stu pięćdziesięciu osób; ktoś bawił na wsi, ktoś był chory, inny znów wyjechał w okolicę za interesem; ale istnieli niektórzy wierni, którzy, poza proszonymi wieczorami, bywali codzień, tak samo jak osoby zmuszone z obowiązku lub nawyku mieszkać w mieście. Wszystkie te osobistości były w dojrzałym wieku; niewielu z nich widziało coś świata, prawie wszyscy spędzili życie na prowincyi, niektórzy maczali palce w powstaniu Szuanów. Obecnie można było bez obawy mówić o tej wojnie, od czasu jak zaczęły spływać nagrody na bohaterskich obrońców dobrej sprawy. P. de Valois, jeden z wodzów ostatniego ruchu w którym zginął margrabia de Montauran, wydany przez kochankę, i gdzie odznaczył się sławny Marche-à-Terre, handlujący w tej chwili spokojnie bydłem koło Mayenne, odsłaniał, od pół roku, sekret sztuczek płatanych staremu republikaninowi nazwiskiem Hulot[1], komendantowi pół-brygady

  1. Kuzynka Bietka.