Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

stojącej w Alençon od 1798 do 1800, który zostawił wspomnienia w okolicy (patrz Szuanie). Kobiety nie wysilały się na stroje, z wyjątkiem środy, w którym to dniu panna Cormon wydawała obiad, goście zaś z poprzedniej środy dopełniali obowiązku dyżestji. Środy były zatem rodzajem rautu; zgromadzenie było liczne, goście obiadowi i wieczorni występowali in fiocchi: starsze panie przynosiły robótki; niektóre młode osoby pracowały bez wstydu nad rysunkiem do alensońskich koronek, zapomocą których zarabiały na życie. Niektórzy mężowie przyprowadzali żony z wyrachowania, młodzieży bowiem było tam skąpo; nie można było szepnąć do ucha ani słowa aby nie obudzić uwagi; ani pannie ani młodej mężatce nie groziło tedy niebezpieczeństwo miłosnego gruchania. Co wieczór o szóstej, długi przedpokój zapełniał się; jeden z gości przynosił laskę, inny parasol, ów latarnię. Wszystkie te osoby znały się tak dobrze, obyczaje były tak swobodne i patryarchalne, iż kiedy, przypadkiem, stary ksiądz de Sponde był w ogrodzie, a panna Cormon w swoim pokoju, ani pokojówka Piotrusia, ani służący Jacenty, ani kucharka nie uprzedzali ich. Pierwszy przybyły czekał na drugiego; następnie, kiedy byli w dostatecznej liczbie do pikiety, wista lub bostona, zaczynali nie czekając na księdza ani na gospodynią. Gdy się ściemniło, Piotrusia lub Jacenty przybiegali wezwani dzwonkiem, i podawali światło. Widząc iż w salonie się świeci, ksiądz zbierał się zwolna do domu. Co wieczora, partya tryktraka, pikiety, trzy stoliki bostona i stolik wista były w komplecie, co wynosiło przeciętnie dwadzieścia