Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

niej, publiczność bowiem zatwierdza wyrok, jaki osoba wolna wydaje na siebie samą nie wychodząc za mąż, nie mając starających się, lub też oddalając ich. Każdy sądzi, iż odmowa ta opiera się na tajemnych przyczynach, zawsze źle tłómaczonych. Ten powiadał, iż musi mieć jakiś wrodzony błąd; ów przypisywał jej jakieś ukryte wady; ale biedna dziewczyna była czysta jak anioł, zdrowa jak dziecko i pełna dobrej woli, natura bowiem przeznaczyła ją dla wszystkich uciech, dla wszystkich rozkoszy, dla wszystkich trudów macierzyństwa.
Panna Cormon nie znajdowała wszakże w swej osobie wdzięcznego sojusznika swoich pragnień. Jedyna piękność jej polegała na świeżości. Stopy bogatej dziedziczki były szerokie i płaskie; noga, którą ukazywała często dzięki sposobowi, w jaki, w niewinności ducha, podnosiła suknię kiedy deszcz padał i kiedy wychodziła z domu lub od św. Leonarda, nie robiła wrażenia nogi kobiecej. Była to sucha noga o wydatnej i jędrnej łydce, jak u marynarza. Obszerna kibić, biust godny mamki, silne i krągłe ramiona, czerwone ręce, wszystko w niej harmonizowało z pulchnymi kształtami, z tłustą bielą normandzkich piękności. Oczy niewyraźnego koloru, wypukłe, dawały pospolitej twarzy wyraz zdziwienia i owczej prostoduszności, dość odpowiedni zresztą dla starej panny; gdyby Róża nie była niewinną, mogłaby ją udawać. Orli nos dziwnie nie godził się z kształtem wąskiego czoła, rzadkiem bowiem jest, aby ten zarys nosa nie łączył się z pięknem czołem. Mimo grubych, czerwonych warg (oznaka wielkiej dobroci),