ciała, i dziękujący Bogu iż zachował drogą siostrzenicę w stanie dziewiczym; od młodości bowiem przyjął zasadę św. Jana Chryzostoma, który napisał, iż „stan dziewictwa jest o tyle wyższy od stanu małżeńskiego, o ile anioł wyższy jest od człowieka“. Nawykła szanować wuja, panna Cormon nie śmiała wtajemniczać go w pragnienia jakie budziła w niej myśl o odmianie stanu. Przyzwyczajony do domowego trybu, niezbyt chętnie byłby zresztą widział obecność pana domu. Zaprzątnięty niedolami które wspierał, zatopiony w otchłaniach modlitwy, ksiądz de Sponde miewał często dystrakcye, które znajomi brali za nieprzytomność; mówił mało, ale milczenie jego było uprzejme i życzliwe. Był to człowiek słusznego wzrostu, chudy, o poważnem i uroczystem wzięciu; na twarzy jego malowała się łagodność, spokój; obecność jego rozlewała na cały dom jakąś dostojną powagę. Lubił bardzo wolterjanina kawalera de Valois. Te dwa majestatyczne szczątki szlachty i kleru, mimo że odmiennych obyczajów, poznawały się wzajem po ogólnych rysach. Zresztą, kawaler był równie namaszczony z księdzem de Sponde jak ojcowski ze swemi gryzetkami.
Mógłby ktoś mniemać, iż panna Cormon szukała wszelkich sposobów aby dojść do celu; iż, pośród godziwych sztuczek dozwolonych kobietom, uciekała się do tualety, odsłaniała gors, rozwijała negatywną zalotność swej majestatycznej postawy. Ani trochę! Była heroiczna i sztywna w swych krochmalach jak szyldwach w swojej budce. Suknie jej, kapelusze, szmatki, wszystko było dziełem modystek z Alençon, dwóch gar-
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.