Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

moralną chorobę oczu. Przez łaskę Opatrzności, przesłania ona duszom na drodze ku wieczności widok wielu drobnych rzeczy ziemskich. Słowem, dewotki są na mnóstwie punktów tępe. Tępota ta dowodzi zresztą, z jaką siłą zwracają umysł ku sferom niebiańskim, mimo iż wolteryanin pan de Valois twierdził, że niezmiernie trudno jest rozstrzygnąć, czy osoby głupie stają się siłą rzeczy nabożne, lub też czy pod wpływem dewocyi inteligentne dziewczęta głupieją. Uważcie dobrze, najczystsza cnota katolicka, ze swem miłosnem przyjęciem wszelkiego kielicha, ze swem pobożnem poddaniem się rozkazom bożym, ze swą wiarą w odcisk palca bożego na wszelakiej glinie życia, jest owem tajemniczem światłem które wciśnie się w najdrobniejsze zaułki tej powieści, aby im dać należną plastykę, i powiększy je z pewnością w oczach osób posiadających jeszcze wiarę. A wreszcie, skoro głupota istnieje, dlaczego nie mielibyśmy się zajmować niedolami głupoty, tak jak zajmujemy się niedolami geniuszu? pierwsza jest czynnikiem społecznym nieskończenie obfitszym od drugiego.
Zatem, panna Cormon grzeszyła w oczach świata anielską naiwnością dziewicy. Nie miała daru spostrzegawczości, a postępowanie jej z konkurentami dowodziło tego dostatecznie. Szesnastoletnia dziewczyna, która nie otwarła jeszcze ani jednego romansu, byłaby wyczytała sto rozdziałów miłości w oczach Atanazego, gdy panna Cormon nie widziała w nich nic; w drżeniu jego głosu nie odgadywała uczucia, które nie śmie się wypowiedzieć. Sama będąc wstydliwa, nie odgadywała