Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

kasztanowatej klaczy, która woziła pannę Cormon na wieś do Prébaudet, wszyscy bowiem mieszkańcy domu żywili do tego bydlątka przywiązanie graniczące z szałem. Nazywała się Penelopa i była w służbie od ośmnastu lat; ale pielęgnowano ją tak dobrze, obsługiwano z taką punktualnością, iż Jacenty i „panienka“ spodziewali się jeszcze mieć z niej pożytek przez jakie lat dziesięć. Bydlę to stanowiło ustawiczny przedmiot rozmowy i zajęcia; zdawało się, że panna Cormon, nie mając dziecka na któreby mogła wylać swoje zdławione macierzyństwo, przenosiła je na to szczęśliwe zwierzę. Penelopa oszczędziła jej hodowania kanarków, kotów, psów, tej urojonej rodziny, jaką stwarzają sobie prawie wszystkie istoty samotne pośród społeczeństwa.
Tych czworo wiernych sług, inteligencya bowiem Penelopy wzniosła się do poziomu zacnych domowników, podczas gdy oni zniżyli się aż do niemej i machinalnej uległości zwierzęcia, wykonywało codziennie jedne i te same zatrudnienia z dokładnością automatu. Życie ich nie zawsze było lekkie. Panna Cormon, jak wszystkie osoby pochłonięte jedną myślą, stawała się trudna, zrzędna, nie tyle z charakteru ile z potrzeby zużycia swej energii. Nie mogąc zajmować się mężem, dziećmi, oraz związanemi z tem zatrudnieniami, czepiała się drobiazgów. Potrafiła rozwodzić się godziny całe nad lada błahostką, nad tuzinem serwet z numerem Z, które ułożono w szafie przed numerem O.
— O czem Joasia myśli! wykrzykiwała. Czy Joasia zupełnie już straciła głowę?
Pytała przez tydzień czy Penelopa dostała o dru-