Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

a pięć lat był fechmistrzem w 1-szym pułku huzarów, armji Italskiej. Raz, dwa, i niema mego pana z pretensjami! dodał, niby fechtując się w powietrzu. Otóż, mój malczyku, mamy, wśród dziennikarzy, dwa różne ciała: dziennikarz który pisze i bierze lafę, ten który pisze i nie bierze nic, to co nazywamy wolontarjusz; wreszcie ten który nie pisze, i ten jest najmędrszy ze wszystkich: nie strzela bąków, uchodzi za autora, należy do dziennika, stawia nam obiadki, wałęsa się po teatrach, utrzymuje aktorkę i jest bardzo szczęśliwy. Czem pan chcesz być?
— Ależ dziennikarzem dobrze pracującym, i, co za tem idzie, dobrze płatnym.
— Ba! jesteś z tych rekrutów, co to chcą być marszałkami Francji. Wierzaj staremu Giroudeau: w lewo zwrot, biegiem, idź pan zbierać gwoździe w rynsztoku, jak ten oto dzielny człowiek, który służył w linji, to widać po wzięciu. — Czyż to nie zgroza, aby stary żołnierz, który tysiąc razy szedł w paszczę śmierci, zbierał gwoździe w rynsztokach Paryża! Panie na wysokościach, jesteś skończonym hultajem, skoroś opuścił Cesarza! — Otóż, mój mały, ten cywil którego widziałeś dziś rano, zarobił czterdzieści franków w ciągu miesiąca. Czy potrafisz go prześcignąć? A, wedle Finota, to najsprytniejszy z pracowników.
— Kiedy się pan rwałeś do armji, mówiono panu, że tam niebezpiecznie?
— Do kata!
— A zatem?
— A zatem, idź pan pogadać z Finotem, dzielnym chłopcem, najzacniejszym chłopakiem jakiego ci się zdarzy spotkać, jeżeli wogóle uda ci się go spotkać, bo ruchliwy jest jak ryba. W jego rzemiośle, nie w tem rzecz aby pisać, lecz sprawić by inni pisali. Zdaje się, że najmilsi parafjanie wolą się barłożyć z aktorkami niżeli czernić papier. Ho, ho! to osobliwa branża! Mam zaszczyt pozdrowić.
Kasjer kiwnął poufale straszliwą ołowianą trzciną i zostawił