w literaturze sekret powodzenia jest nie w tem aby pracować; chodzi o to, aby wyzyskiwać pracę cudzą. Właściciele dzienników to przedsiębiorcy, my jesteśmy murarze. To też, im człowiek bardziej mierny, tem szybciej dochodzi; taki wszystko strawi, pogodzi się ze wszystkiem, potrafi schlebiać podłostkom sułtanów literackich, jak ten świeżo przybyły z Limoges, Hektor Merlin, który już robi politykę w dzienniku prawego centrum, a zarazem pracuje w naszym świstku: widziałem go jak podnosił kapelusz upuszczony przez naczelnego redaktora. Nie zrażając sobie nikogo, chłopak ten przejdzie pośród rywalizujących ambicyj, podczas gdy będą się biły z sobą. Ot, żal mi ciebie. Widzę cię tem czem byłem niegdyś, a jestem pewien, że, za rok lub dwa, ty będziesz tem czem ja dzisiaj. Będziesz przypuszczał jakąś ukrytą radość, jakiś osobisty interes w tych gorzkich radach; dyktuje je poprostu rozpacz potępieńca, który nie może już porzucić piekła. Nikt nie śmie powiedzieć tego, co ja tu krzyczę z bólem człowieka ugodzonego w serce i podobnego biblijnemu Hiobowi na śmietniku: „Oto moje wrzody!“
— Na tem polu czy gdzieindziej, wszędzie trzeba walczyć, rzekł Lucjan.
— Wiedz tedy! odparł Lousteau, ta walka będzie bez wytchnienia jeżeli masz talent, najlepiej bowiem dla ciebie byłoby go nie mieć. Sumienie twoje, dziś nieskalane, ugnie się przed tymi w których rękach ujrzysz swoje powodzenie i którzy, jednem słowem mogąc ci dać życie, nie zechcą wymówić tego słowa: bo wierzaj mi, pisarz w modzie pyszniejszy jest, twardszy dla nowych przybyszów niż najbrutalniejszy księgarz. Tam gdzie księgarz widzi tylko stratę, autor obawia się rywala: jeden wyprowadza cię w pole, drugi cię miażdży. Aby dawać piękne dzieła, moje biedne dziecko, będziesz czerpał w sercu pełnemi strugami atramentu czułość, sok, energję, i będziesz je przelewał w namiętności, uczucia, kadencje! Tak, będziesz pisał miast działać, śpiewał miast walczyć, będziesz kochał, nienawidził, żył w swoich książkach; ale, kiedy zachowasz wszystkie bogactwa dla swego stylu, złoto, purpurę dla
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.