Bondy, w nowym apartamencie urządzonym przez pigularza dla Floryny. Oblewamy go właśnie dziś wieczór.
Stefan Lousteau miał czarne pantalony, starannie wyczyszczone buty, frak zapięty pod szyję; koszula, którą z pewnością miał zmienić u Floryny, kryła się pod aksamitnym kołnierzem. Czyścił kapelusz, starał się mu nadać połysk nowości.
— Chodźmy, rzekł Lucjan.
— Jeszcze nie, czekam na księgarza aby zdobyć nieco monety: będzie się może grało, nie mam ani szeląga; zresztą, potrzebuję rękawiczek.
W tej chwili, dwaj nowi przyjaciele usłyszeli w przedpokoju męskie kroki.
— To on, rzekł Lousteau. Ujrzysz, mój drogi, postać, jaką przybiera Opatrzność kiedy się objawia poetom. Nim będziesz oglądał w jego chwale Dauriata, księgarza-światowca, ujrzysz księgarza z Quai des Augustins, księgarza-lichwę, kupca starzyzny literackiej, normandzkiego ex-przekupnia sałaty. — Przybywaj, stary Tatarzynie! krzyknął Lousteau.
— Idę, idę, rzekł głos bezdźwięczny niby pęknięty dzwonek.
— Z pieniędzmi?
— Z pieniędzmi? Niema ich już wogóle w księgarni, odparł młody człowiek, który, wchodząc, obrzucił Lucjana ciekawem spojrzeniem.
— Najpierw, jesteś mi pan winien pięćdziesiąt franków, odparł Lousteau. Następnie, oto dwa egzemplarze Podróży po Egipcie. Mówią o tem cuda, zatrzęsienie rycin, pokup pewny: zamówiono u Finota dwa artykuły które ja mam pisać. Item, dwa ostatnie romanse Wiktora Ducange, znakomitego dostawcy św. Kołtunerji. Item, dwa egzemplarze drugiego dzieła młodego pióra, Pawła de Cock, który robi w tym samym rodzaju. Item, dwie Izoldy z Dôle, ładne dzieło prowincjonalne. Razem sto franków, cena księgarska. Dawaj mi tedy sto franków, Barbusiu.
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.