Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

książki, czytać ich sto, aby znaleźć jedną którą się można zająć, jak pańską. Pańskie dzieło sprawiło mi przyjemność, słowo honoru.
— I przyniosło mu tysiąc pięćset franków, szepnął Lousteau do Lucjana.
— Ale pan robi i politykę? rzekł Natan.
— Tak, miejscami, odparł Blondet.
Lucjan, który czuł się tu niby embrjonem, podziwiał książkę Natana, czcił autora jej narówni z bóstwem i głupiał poprostu, widząc taką uniżoność wobec krytyka, którego imię i wpływ były mu obce.
— Czy i ja kiedyś znajdę się w tej roli? trzebaż tedy wyrzec się godności? rzekł do siebie. — Włóżże kapelusz, Natanie! stworzyłeś piękną książkę, a krytyk napisał tylko artykuł.
Te myśli smagały mu krew w żyłach. Widział, od czasu do czasu, zjawiających się lękliwych młodych ludzi, autorów w potrzebie, którzy pragnęli mówić z Dauriatem, ale którzy, widząc sklep pełny, wątpili o możności audjencji i powiadali sobie, odchodząc: „Wrócę kiedyindziej“. Paru polityków rozmawiało o zwołaniu Izb i o sprawach dnia, w grupie złożonej z politycznych znakomitości. Tygodnik, o który traktował Dauriat, miał prawo zabierać głos w polityce. W owym czasie, niewiele było tych papierowych mównic: koncesja na dziennik była przywilejem równie poszukiwanym co na teatr. Jeden z najwpływowszych akcjonarjuszy Constitutionela znajdował się w tej grupie. Lousteau cudownie wywiązywał się z obowiązków cicerone. Z każdem zdaniem, Dauriat ogromniał w umyśle Lucjana, który widział całą literaturę i politykę skupione w tym sklepie. Na widok znakomitego poety prostytuującego dziennikarzowi swą muzę, upokarzającego sztukę, tak jak upokorzoną, sprostytuowaną była kobieta pod temi cuchnącemi arkadami, wielki człowiek z prowincji przechodził straszliwą szkołę. Pieniądz! oto słowo zagadki. Lucjan czuł się sam, nieznany, ledwie przyczepiony do powodzenia i fortuny nitką wątpliwej przyjaźni. Oskarżał w duchu swoich serdecznych, prawdziwych przyjaciół z Biesia-