Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

— A czemu nie Lucjana de Rubempré? rzekł, wpadając buńczucznie w słowo, prowincjonalny poeta.
— I Natana, dokończył Finot.
— A czemu nie każdego z ulicy? rzekł księgarz, marszcząc brwi i zwracając się do autora Stokroci. — Z kim mam przyjemność? rzekł, mierząc Lucjana lekceważącem spojrzeniem.
— Chwileczkę, Dauriat, rzekł Lousteau. To ja przyprowadziłem pana. Podczas gdy Finot będzie rozważał propozycję, posłuchaj pan chwilę.
Lucjan uczuł zimny pot na grzbiecie, widząc chłodną i niechętną minę straszliwego padyszacha księgarni, który tykał Finota, mimo że Finot mówił mu pan, który groźnemu Blondetowi mówił moje dziecko i który królewskim ruchem podał rękę Natanowi z poufałem skinieniem głowy.
— Nowy interes, Stefanku? wykrzyknął Dauriat. Ależ, wiesz przecie, mam tysiąc sto rękopisów. — Tak, panowie, wykrzykiwał, złożono mi tysiąc sto rękopisów, spytajcie Gabussona! Poprostu, niedługo będę potrzebował osobnej administracji aby zarządzać składem manuskryptów, całego biura dla czytania ich; będą posiedzenia, głosowanie, djety, i stały sekretarz przedkładający mi sprawozdania. Słowem, filja Akademji francuskiej, z tą różnicą iż akademicy lepiej będą płatni w galerjach drewnianych niż w Instytucie.
— To jest myśl, rzekł Blondet.
— Licha myśl, odparł Dauriat. To nie moja rzecz grzebać się w elukubracjach wszelkiego jegomości który chwyta się literatury, kiedy nie może zostać ani kapitalistą, ani szewcem, ani kapralem, ani lokajem, ani kancelistą, ani woźnym! Tu, wchodzi się jedynie z gotową reputacją. Bądź sławnym, a znajdziesz tu strumienie złota. Oto, od dwóch lat, trzy wielkości powstały z mojej łaski i dochowałem się trzech niewdzięczników. Natan śpiewa mi sześć tysięcy franków za drugie wydanie książki, która mnie kosztowała trzy tysiące w artykułach, a nie przyniosła na czysto ani tysiąca.