Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

i Camusota, tak jak aktorki cierpią dziennikarzy, jak my cierpimy księgarnię?
— Mój drogi, rzekł mu do ucha Stefan, pokazując Finota: widzisz tego dryblasa, bez krzty talentu, ale chciwego, żądnego dobić się fortuny za każdą cenę i zręcznego w interesach; człowieka, który, u Dauriata, wziął odemnie czterdzieści procent z miną dobroczyńcy? otóż on ma listy, w których wielu przyszłych genjuszów tarza się przed nim na kolanach dla uzyskania stu franków.
Skurcz wstrętu ścisnął gardło Lucjana, przypomniał sobie: Finot, moje sto franków? ów rysunek, porzucony na stoliku w redakcji.
— Raczej umrzeć, rzekł.
— Raczej żyć, odparł Stefan.
W chwili gdy kurtyna poszła w górę, dyrektor wyszedł i udał się za kulisy aby wydać parę rozkazów.
— Mój drogi, rzekł Finot do Stefana, mam słowo Dauriata, jestem w jednej trzeciej właścicielem tygodnika. Subskrybowałem trzydzieści tysięcy gotówką, pod warunkiem że będę na czele redakcji i administracji. Jestto wspaniały interes. Blondet powiedział mi, że gotują ograniczenia prasy i że jedynie istniejące pisma zachowają koncesję. Za pół roku, trzeba będzie mieć miljon, aby stworzyć nowy dziennik. Posłuchaj. Jeżeli sprawisz, aby Matifat kupił połowę mojej części, czyli jedną szóstą, za trzydzieści tysięcy, dam ci naczelną redakcję mego dzienniczka, dwieście pięćdziesiąt franków na miesiąc. Będziesz moim parawanem. Chcę zawsze mieć wpływ na pismo, pilnować w niem moich interesów, a uchylić pozory iż mam z tem coś wspólnego. Za wszystkie artykuły, będziesz pobierał osobno: pięć franków od kolumny; w ten sposób, możesz sobie wykroić piętnaście franków dziennie, płacąc sam po trzy franki i korzystając z darmochy. To znowu czterysta pięćdziesiąt franków na miesiąc. Ale chcę zachować w dzienniku swobodę napadania lub bronienia ludzi i spraw wedle tego jak mi wypadnie: zresztą, pozwalam ci zadowolić twoje sympatje i nienawiści, o ile