rękę Lucjana i ucałowała ją zlewając łzami. Lucjan uczuł się wzruszony do szpiku. Pokora zakochanej kurtyzany kryje w sobie przepychy zdolne zawstydzić aniołów.
— Pan łaskawy ma pisać recenzję, rzekł du Bruel do Lucjana, może pan wtrącić cudowny ustęp o naszej drogiej Koralji.
— Och, chciej pan nam oddać tę małą przysługę, rzekł Camusot błagalnym głosem, znajdziesz we mnie człowieka bardzo oddanego w każdej okoliczności.
— Ależ dajcie panu spokój, krzyknęła aktorka, wściekła; napisze co będzie chciał. Camusot, kupuj mi powozy a nie pochwały.
— Będzie je pani miała bardzo tanio, odparł grzecznie Lucjan. Nigdy nie pisywałem w dziennikach, nie znam ich obyczajów, będzie pani miała pierwociny mego pióra...
— To paradne! rzekł du Bruel.
— Oto ulica de Bondy, rzekł stary Cardot, którego wybuch Koralji ściął z nóg.
— Ja będę miała pierwociny twego pióra, a ty mego serca, szepnęła Koralja w przelotnej chwili przez którą została sama z Lucjanem.
Pospieszyła za Floryną do sypialni, aby przywdziać posłaną tam wprzódy tualetę. Lucjan nie znał zbytku, jaki roztaczają u aktorek albo u swoich kochanek zbogaceni przemysłowcy, chcący używać życia. Mimo iż Matifat, który nie miał fortuny tak znacznej jak jego przyjaciel Camusot, nie bardzo się wysadził, Lucjan zdumiał się, widząc jadalnię artystycznie przybraną, wybitą zielonem suknem usianem gwoździkami o złoconych łebkach, piękne lampy, wazony pełne kwiatów, dalej salon obity żółtym jedwabiem w bronzowy deseń, meble najmodniejszego kroju, pyszny świecznik, perski dywan. Zegar, kandelabry, kominek, wszystko było w dobrym smaku. Matifat polecił urządzenie całości Grindotowi[1], młodemu architektowi który mu stawiał dom, i który, znając prze-
- ↑ Cezar Birotteau.