— Biedny Musot, toż się wynudzisz! rzekła skacząc na szyję kupcowi.
Była pijana ze szczęścia, że sama pierwszy raz wsiądzie z Lucjanem do tego pięknego pojazdu, że sama z nim pojedzie do Lasku; w przystępie radości, robiła wrażenie że kocha Camusota, którego obsypała tysiącem czułości.
— Chciałbym móc ci dawać codziennie powozy! rzekł biedny człowiek.
— Dalej, panie, już druga, rzekła aktorka do Lucjana, a równocześnie, widząc jego zawstydzenie, pocieszyła go cudownym gestem.
Koralja zbiegła po schodach pociągając Lucjana, który słyszał zdala sapanie przemysłowca; wlókł się za nimi jak foka nie mogąc ich doścignąć. Poeta doświadczył najbardziej upajającej rozkoszy: Koralja, którą szczęście robiło uroczą, ściągała zachwycone oczy strojem pełnym smaku i elegancji. Paryż Pól Elizejskich podziwiał tę parę. W alei lasku Bulońskiego, powóz ich spotkał pojazd pani d’Espard i de Bargeton, które zmierzyły Lucjana z wyrazem zdziwienia, a którym on rzucił wzgardliwe spojrzenie poety przeczuwającego swą sławę i żądnego sycić się swą potęgą. Chwila, w której, tym rzutem oka, mógł wypluć na te dwie kobiety uczucie zemsty jakie wyrosło w jego sercu, była jedną z najsłodszych w życiu i rozstrzygnęła może o jego losie. Lucjan stał się na nowo pastwą furyj pychy; zapragnął wypłynąć w świecie, znaleźć wspaniały odwet; wszystkie małości społeczne, zdeptane niegdyś nogami pracowitego druha Biesiady, wyłoniły się w jego duszy. Zrozumiał całą doniosłość ataku podjętego dlań przez Stefana: Lousteau szedł na rękę jego namiętnościom, gdy Biesiada, ów zbiorowy Mentor, czyniła wrażenie, że pragnie je unicestwić na korzyść nudnych cnót i prac które Lucjan zaczynał uważać za bezużyteczne. Pracować! czyż to nie jest śmierć dla dusz chciwych użycia? To też, z jakąż łatwością pisarze osuwają się w far niente, słodycze łatwego i wy-
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.