kwintnego życia aktorek i kurtyzan! Lucjan czuł nieprzepartą ochotę snuć dalej godziny tych dwóch szalonych dni.
Obiad w Rocher de Cancale był rozkoszny. Lucjan zastał wszystkich gości Floryny, prócz ambasadora, księcia i tancerki, oraz prócz Camusota. W miejsce nieobecnego kupca, przybyło dwóch sławnych aktorów oraz Hektor Merlin w towarzystwie kochanki, znanej pod mianem pani du Val-Noble[1], najpiękniejszej i najwytworniejszej z owych kobiet, które tworzyły wówczas w Paryżu wyjątkowe społeczeństwo istot skromnie dziś nazwanych loretkami. Lucjan, który, od czterdziestu ośmiu godzin, żył w raju, dowiedział się o powodzeniu swego artykułu. Widząc iż go fetują, podziwiają, poeta nabrał pewności siebie: sypał iskrami, stał się owym Lucjanem de Rubempré, który, przez kilka miesięcy, błyszczał w literaturze i w świecie artystów. Finot, ten człowiek niezaprzeczonej zręczności w odgadywaniu talentów, który wietrzył je jak Sinobrody zapach świeżego ciała, chodził koło Lucjana, starając się go wciągnąć w huf dziennikarzy którymi dowodził. Lucjan wziął się na lep pochlebstw. Koralja zauważyła manewry tego pożeracza mózgów, i chciała przestrzec Lucjana aby się miał na baczności.
— Nie zobowiązuj się, kochanie, szepnęła swemu poecie, zaczekaj; chcą cię wyzyskać, pomówimy o tem wieczorem.
— Ba! rzekł Lucjan, czuję się na siłach, aby być równie twardy i przebiegły jak oni.
Finot, któremu ani w głowie było poróżnić się z Hektorem Merlin o jego psikusa, zapoznał dziennikarza z Lucjanem. Koralja i pani du Val-Noble poczęły się kumać z sobą, obsypywały się czułościami i uprzejmościami. Pani du Val-Noble zaprosiła Lucjana i Koralję na obiad. Hektor Merlin, najniebezpieczniejszy ze wszystkich dziennikarzy obecnych na tym obiedzie, był to mały człowieczek, suchy, o zaciśniętych wargach, dławiący w sobie niepomierną
- ↑ Stara panna, Blaski i nędze życia kurtyzany.