Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

niezdolny jest począć dzieło, rozłożyć proporcje, połączyć harmonijnie osoby zapomocą planu który rozpoczyna się, zawiązuje i zmierza do głównego punktu; ma idee, ale nie zna faktów; bohaterowie jego, to utopje filozoficzne albo liberalne; wreszcie, styl odznacza się szukaną oryginalnością, jego wydęte zdanie padłoby na płask gdyby je krytyka nakłuła szpileczką. Toteż, obawia się ogromnie dzienników, jak wszyscy ci którzy potrzebują hałasu reklamy aby się utrzymać na powierzchni.
— Cóż za gotowy feljeton! wykrzyknął Lucjan.
— Z tych, moje dziecko, które trzeba sobie mówić, ale nigdy nie trzeba ich pisać.
— Stajesz się naczelnym redaktorem, rzekł Lucjan.
— Gdzie mam cię wysadzić? spytał Lousteau.
— U Koralji.
— Aha, jesteśmy zakochani, rzekł Lousteau. Cóż za błąd! Zrób z Koralji to, co ja robię z Floryny, spiżarnię, ale wolność ponad wszystko!
— Świętego zawiódłbyś do piekła, rzekł śmiejąc się Lucjan.
— Piekło ojczyzną szatanów, odparł Lousteau.
Lekki, błyszczący ton nowego przyjaciela, sposób w jaki odnosił się do życia, paradoksy jego zmieszane z maksymami paryskiego machiawelizmu mimowiednie działały na Lucjana. W teorji, poeta uznawał niebezpieczeństwo tych poglądów, w praktyce pojmował ich użyteczność. Dobiwszy do bulwaru du Temple, przyjaciele postanowili iż spotkają się, między czwartą a piątą, w redakcji, gdzie zjawi się bezwątpienia i Hektor Merlin. Lucjan, w istocie, tonął w rozkoszach szczerej miłości kurtyzany, z rasy kobiet, które wpijają pazury w najczulsze miejsca duszy, naginając się, z nieprawdopodobną gibkością, do wszystkich pragnień, schlebiając leniwym nałogom i czerpiąc w nich swą siłę. Miał już we krwi rozkosze Paryża, polubił łatwe, obfite i wystawne życie, jakie aktorka stwarzała mu u siebie. Zastał Koralję i Camusota pijanych