Okrutna lekcja Stefana otwierała nowe horyzonty wyobraźni Lucjana, który cudownie chwytał to rzemiosło.
— Chodźmy do dziennika, rzekł Lousteau, zastaniemy tam przyjaciół i omówimy szturm generalny przeciw książce Natana, to ich ubawi, zobaczysz.
Przybywszy na ulicę St. Fiacre, wdrapali się na poddasze, gdzie się wysmażał dziennik. Lucjan z równem zdumieniem jak zachwytem patrzał na entuzjazm, z jakim koledzy uchwalili zniszczyć książkę Natana. Hektor Merlin wziął ćwiartkę papieru i nakreślił tych kilka wierszy, które zaniósł do swego dziennika:
Zapowiadają drugie wydanie książki p. Natana. Pragnęliśmy zachować milczenie o tym utworze, ale pozór sukcesu zmusza nas do zamieszczenia artykułu, nie tyle o dziele, ile o ogólnej tendencji młodej literatury.
Na czele konceptów do jutrzejszego numeru, Lousteau umieścił to zdanie:
* * * Księgarz Dauriat puszcza w świat drugie wydanie książki p. Natana. Czyżby nie znał starożytnego axjomu: Non bis in idem? Cześć nieszczęśliwej odwadze!
Słowa Stefana były jakgdyby pochodnią dla Lucjana, któremu żądza zemszczenia się na księgarzu zastąpiła sumienie i inspirację. Trzy dni nie wychodził z pokoju Koralji, gdzie pracował przy komniku, obsługiwany przez Berenice i pieszczony w chwilach znużenia przez uważną i milczącą Koralję. Wreszcie, Lucjan przepisał na czysto artykuł, mniejwięcej trzy kolumny, w którym wzniósł się do zdumiewającej wysokości. O dziewiątej wieczór pobiegł do dziennika, zastał kolegów i przeczytał im swą pracę. Słuchali poważnie. Felicjan nie rzekł słowa, wziął artykuł i zbiegł po schodach.
— Co jemu się stało? wykrzyknął Lucjan.
— Niesie artykuł do drukarni! rzekł Hektor Merlin; to arcy-
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.