Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ha, trzeba się będzie przekonać co on ma w brzuchu, rzekł Teodor Gaillard do jednego z poetów protegowanych przez dwór, który myślał o założeniu rojalistycznego dzienniczka, nazwanego później Jutrzenką.
Po obiedzie, dwaj dziennikarze pojechali ze swemi paniami do Opery, gdzie Merlin miał lożę i gdzie znów znalazła się cała kompanja. Tak więc, Lucjan wrócił jako tryumfator tam, gdzie, kilka miesięcy przedtem, runął tak ciężko. Pojawił się we foyer pod ramię z Merlinem i Blondetem, patrząc prosto w twarz dandysom, którzy niegdyś bawili się jego kosztem. Miał Châteleta pod nogami! De Marsay, Vandenesse, Manerville, lwy epoki, wymienili z nim parę wyzywających spojrzeń. Zapewne musiała być mowa o pięknym, eleganckim Lucjanie w loży pani d’Espard, gdzie Rastignac złożył długą wizytę, gdyż margrabina i pani Bargeton lornetowały Koralję. Czyżby Lucjan obudził żal w sercu pani de Bargeton? Myśl ta zaprzątała poetę: na widok Korynny z Angoulême, żądza zemsty miotała jego sercem jak w owym dniu, w którym odczuł wzgardę tej kobiety i jej kuzynki na Polach Elizejskich.
— Czyś pan przyjechał z prowincji z jakim amuletem, rzekł Blondet, wchodząc, w kilka dni później, około jedenastej, do Lucjana, który jeszcze nie wstał z łóżka. — Piękność jego, rzekł pokazując Lucjana Koralji którą ucałował w czoło, robi spustoszenia od piwnicy po strych, w górze, w dole. — Przychodzę cię zarekwirować, mój drogi, dodał ściskając rękę poecie; wczoraj, we Włoskim, hrabina de Montcornet poleciła mi abym cię przyprowadził. Nie odmówisz, mam nadzieję, kobiecie uroczej, młodej, u której zastaniesz elitę wykwintnego świata.
— Jeżeli Lucjan jest poczciwy, rzekła Koralja, nie pójdzie do pańskiej hrabiny. Naco mu potrzebne wycierać frak po salonach? Znudziłby się.
— Chcesz zatem zmonopolizować, dziecko, swego nadwornego trubadura? rzekł Blondet. Byłażbyś zazdrosna o przyzwoite kobiety?