— Zwciężę, mój aniele, rzekł, i nagrodzę ci tyle miłości i poświęcenia.
— Ba! rzekła, jesteś zadowolony?
— Byłbym chyba bardzo niewdzięczny!
— Ten uśmiech płaci mi wszystko, odparła, zbliżając wężowym ruchem usta do ust Lucjana.
Zastali Florynę, Stefana Lousteau, Matifata i Camusota, narządzających stoliki do gry. Przyjaciele Lucjana schodzili się: wszyscy ci ludzie nazywali się już przyjaciółmi Lucjana! Grano od dziewiątej po północy. Szczęściem dla siebie, Lucjan nie znał żadnej gry; ale Lousteau przegrał tysiąc franków i pożyczył je od Lucjana, który nie wyobrażał sobie aby się mógł wymówić, skoro przyjaciel żądał. Koło dziesiątej, zjawili się Michał, Fulgencjusz i Józef. Lucjan, który podszedł do nich, znalazł twarze dość chłodne i poważne, aby nie rzec niechętne. D’Arthez nie mógł przyjść, kończył swoją książkę. Leon Giraud zajęty był pierwszym numerem nowego pisma. Biesiada wysłała swoich trzech artystów, którzy mogli się czuć mniej nieswojo od innych wśród orgji.
— I cóż, drodzy, rzekł Lucjan przybierając lekki ton wyższości, przekonacie się że mały pajac może się stać wielkim politykiem.
— Serdecznie pragnę, abym się omylił, rzekł Michał.
— Żyjesz z Koralją w oczekiwaniu czegoś lepszego? spytał Fulgencjusz.
— Tak, odparł Lucjan, tonem który silił się uczynić swobodnym. Koralja miała poczciwego starego kupca który ją ubóstwiał, ale wylała go za drzwi. Jestem szczęśliwszy od twego brata Filipa, który nie umie dać sobie rady z Marjetą, dodał spoglądając na Józefa Bridau.
— Słowem, rzekł Fulgencjusz, stałeś się obecnie człowiekiem jak drudzy, zrobisz karjerę.
— Człowiekiem, który, w jakiejkolwiek sytuacji, dla was zostanie zawsze ten sam, rzekł Lucjan.
Michał i Fulgencjusz spojrzeli po sobie wymieniając drwiący
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/248
Ta strona została uwierzytelniona.