uśmieszek, który Lucjan spostrzegł i który objaśnił mu śmieszność jego frazesu.
— Koralja jest cudownie piękna, wykrzyknął Bridau. Cóżby to mógł być za wspaniały portret!
— I dobra, rzekł Lucjan. Słowo honoru, anielska jest; ale zrób jej portret; weź ją, jeżeli chcesz, za model swojej Wenecjanki, którą starucha przyprowadza senatorowi.
— Każda kobieta która kocha jest anielska, rzekł Michał Chrestien.
W tej chwili Natan rzucił się na Lucjana z furją przyjaźni, wziął go za ręce i uścisnął je.
— Mój dobry przyjacielu, nietylko jesteś wielkim człowiekiem, ale, co więcej, masz duszę, co dziś jest rzadsze od genjuszu, rzekł. Umiesz być przyjacielem. Krótko mówiąc, jestem twój na życie i śmierć, nie zapomnę nigdy tego, coś w tym tygodniu zrobił dla mnie.
Lucjan, uszczęśliwiony pochlebstwami człowieka którym zajmowała się fama, spojrzał na przyjaciół z Biesiady z odcieniem wyższości. Przyczyną wybuchu Natana stała się użyczona mu przez Merlina korekta artykułu, który miał się ukazać nazajutrz.
— Zgodziłem się napaść na ciebie, rzekł Lucjan do ucha Natana, jedynie pod warunkiem że sam będę mógł odpowiedzieć. Jestem zawsze twój, możesz na mnie liczyć.
Wrócił do przyjaciół z Biesiady, szczęśliwy z okoliczności usprawiedliwającej poniekąd frazes z którego śmiał się Fulgencjusz.
— Niech się pojawi książka d’Artheza, a jestem w tem położeniu, że mogę mu być użytecznym. Ta jedna okoliczność skłoniłaby mnie do pozostania w dzienniku.
— Czy jesteś w nim wolny? rzekł Michał.
— O tyle, o ile jest nim człowiek nieodzowny, odparł z fałszywą skromnością Lucjan.
Około północy, biesiadnicy siedli do stołu, zaczęła się orgja. Rozmowy były swobodniejsze niż u Matifata, nikt bowiem nie
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.