Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

kojów w tym apartamencie, jednym z najbogatszych w dzielnicy St. Germain; stare złocenia, wykwint ozdób, poważne bogactwo szczegółów, wszystko było mu nowe, obce; ale, ostrzelany ze zbytkiem, nie okazał zdziwienia. Zachowanie jego było równie odległe od pewności siebie i arogancji jak od uniżoności i służalstwa. Poeta zrobił dobre wrażenie i podobał się tym którzy nie mieli racji być mu nieprzyjaźni; jedynie młodzi ludzie, w których to nagłe zjawienie się poety w wielkim świecie, powodzenie jego i uroda, zgóry budziły zazdrość, patrzyli nań niechętnie. Wstając od stołu, podał ramię pani d’Espard, która je przyjęła. Widząc Lucjana przedmiotem względów pani d’Espard, Rastignac podszedł doń powołując się na swój charakter krajana, i przypominając pierwsze spotkanie u pani du Val-Noble. Młody patrycjusz okazał chęć zbliżenia z prowincjonalnym wielkim człowiekiem, zapraszając aby przyszedł doń którego ranka na śniadanie i ofiarowując się zapoznać go ze złotą młodzieżą. Lucjan przyjął.
— Kochany Blondet również będzie łaskaw, rzekł Rastignac.
Ambasador przyłączył się do grupy utworzonej przez margrabiego de Ronquerolles, księcia de Rhétoré, de Marsaya, generała de Montriveau, Rastignaca i Lucjana.
— Bardzo dobrze, rzekł do Lucjana ze swą niemiecką dobrodusznością pod którą ukrywał niebezpieczną bystrość spojrzenia, zawarł pan pokój z margrabiną d’Espard, jest panem zachwycona, a wiemy wszyscy, dodał spoglądając po mężczyznach w koło, że niełatwa jest w swoich gustach.
— Margrabina ubóstwia dowcip, rzekł Rastignac, a mój znakomity krajan ma go na sprzedaż.
— Niebawem sam spostrzeże jaki zły handel uprawia, rzekł żywo Blondet; przyjdzie do nas, rychło ujrzymy go w swoim obozie.
Wszczął się dokoła Lucjana cały chór na ten temat. Ludzie poważni rzucili despotycznym tonem kilka głębokich zdań, młodzi pokpiwali sobie z liberałów.