kami, ale zachowując pozory. Lucjan szybko nauczył się wista. Gra stała się u niego namiętnością. Koralja, widząc w tem tarczę przeciw wszelkiej rywalizacji, nietylko nie upominała Lucjana, ale zachęcała go w marnotrawstwie, z zaślepieniem właściwem doskonałemu uczuciu, które zawsze widzi jedynie teraźniejszość i wszystko, nawet przyszłość, poświęca chwili. Prawdziwa miłość ma wiele podobieństwa z dziecięctwem: jego brak zastanowienia, nierozwagę, rozrzutność, śmiechy i płacze.
W epoce tej, kwitło towarzystwo młodych ludzi, bogatych, biednych, pędzących próżniacze życie, zwanych viveurami, którzy, w istocie, żyli z niewiarygodną beztroską: tędzy szermierze przy stole i jeszcze tężsi bibosze. Wszyscy nie liczący się z pieniędzmi, przeplatający najdzikszemi konceptami ową egzystencję już nie szaloną ale wściekłą, nie cofali się przed żadną niemożebnością, czynili sobie chlubę ze swoich wybryków, trzymanych bądź co bądź w pewnych granicach: eskapady ich odznaczały się taką oryginalnością i dowcipem, że niesposób było ich nie przebaczyć. Fakt ten jest najjaskrawszem oskarżeniem helotyzmu, na jaki Restauracja skazała młodzież. Młodzi ludzie, którzy nie wiedzieli na co obrócić swe siły, nietylko rzucali je w dziennikarstwo, w konspiracje, w literaturę i sztukę, ale trwonili je w najdzikszych wybrykach, tyle było soku i jurności w młodej Francji. Pracując, młodzież ta żądała władzy i użycia; oddając się sztuce, pragnęła skarbów; próżniacząc się, chciała żyć pełnią namiętności; na wszelki sposób chciała miejsca, a polityka nie dawała go jej nigdzie. Viveurzy, byli to ludzie prawie bez wyjątku obdarzeni wybitnemi zdolnościami; niektórzy zatracili je w tem wyczerpującem życiu, niektórzy mu się oparli. Najsłynniejszy z nich i najinteligentniejszy, Rastignac, wszedł z czasem, prowadzony przez de Marsaya, na poważną drogę, na której się odznaczył. Koncepty, jakim oddawali się ci ludzie, stały się tak sławne, że dostarczyły tematu licznym wodewilom. Lucjan, pchnięty przez Blondeta w tę kompanję rozrzutników, zabłysnął w niej obok Bixiou, jednego z najzłośliw-
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/267
Ta strona została uwierzytelniona.