śliwy, miał ujrzeć jak ludzie i rzeczy obracają się przeciw niemu. Pierwsza boleść była najżywsza i najokrutniejsza, dosięgła go tam gdzie mniemał iż nic mu nie grozi, w serce jego i miłość. Koralja mogła nie być zbyt inteligentna; ale, obdarzona piękną duszą, miała zdolność wypowiadania się w owych nagłych rzutach które tworzą wielką aktorkę. Ten dziwny fenomen, o ile nie stał się drugą naturą przez długie przyzwyczajenie, bywa igraszką kaprysu, charakteru, a często cudownej wstydliwości, jakiej podlegają młode jeszcze artystki. W duszy naiwna i lękliwa, nazewnątrz śmiała i swobodna jak powinna być aktorka, Koralja, jeszcze zakochana, ucierpiała przez swą miłość w talencie scenicznym. Sztuka oddawania uczuć, ta wzniosła obłuda, nie odniosła jeszcze u niej tryumfu nad naturą. Wstyd jej było dawać widzom to, co należało się jedynie miłości. Następnie, miała słabość właściwą prawdziwym kobietom. Czując się powołana do królowania w teatrze, potrzebowała sukcesu. Niezdolna grać przed salą w której nie czuła sympatji, drżała zawsze wychodząc na scenę: chłód publiczności mroził ją. To straszliwe wzruszenie sprawiało, że każda rola była dla niej nowym debiutem. Oklaski rodziły w niej rodzaj pijaństwa, obojętnego dla miłości własnej, ale niezbędnego dla odwagi. Szmerek niezadowolenia lub milczenie roztargnionej publiczności odejmowało jej wszystkie zasoby: sala pełna, uważna, spojrzenia życzliwe i pełne podziwu, elektryzowały ją; wówczas współżyła ze szlachetnemi drgnieniami wszystkich tych dusz, czuła w sobie moc podniesienia ich, wzruszenia. Ta dwojaka reakcja była dowodem nerwowej i genjalnej zarazem organizacji, zdradzając również delikatność i tkliwość biednego dziecka. Lucjan nauczył się z czasem cenić skarby tego serca, poznał ile było dziewczęcego w Koralji. Nie wprawna w aktorskim fałszu, Koralja nie umiała się bronić przed rywalizacją i przed intrygami kulis w których Floryna, dziewczyna równie niebezpieczna, równie zepsuta jak przyjaciółka jej była prosta i szlachetna, pływała jak ryba w wodzie. Koralja czekała aż role przyjdą do niej; była zbyt dumna aby żebrać u autorów
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/304
Ta strona została uwierzytelniona.