Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.

— A zatem, pomyśl o moich artykulikach, machnij bodaj pięćdziesiąt od ręki, zapłacę ryczałtem, ale muszą być w tonie dziennika.
I Finot poddał od niechcenia Lucjanowi temat zabawnego pamfletu przeciw kanclerzowi, opowiadając rzekomą anegdotę, która, jak twierdził, obiega salony.
Aby odrobić klęski gry, Lucjan odnalazł, mimo przygnębienia, werwę i świeżość dowcipu i napisał trzydzieści artykulików, po dwie kolumny każdy. Ukończywszy, udał się do Dauriata, pewien iż spotka tam Finota, któremu chciał je oddać pokryjomu; miał się zresztą rozmówić z księgarzem w sprawie Stokroci. Zastał sklep pełen swoich wrogów. Za wejściem poety, zapanowało milczenie, rozmowy ustały. Widząc się tak wyświeconym z dziennikarstwa, Lucjan uczuł przypływ energji i rzekł sam do siebie, podobnie jak w alei Luxemburgu:
— Zwyciężę!
Dauriat nie był ani protekcyjny ani słodki, okazał się drwiący, obwarował się w swojem prawie: wyda Stokrocie gdy zechce, zaczeka aż pozycja Lucjana zapewni sukces książki, kupił ją na zupełną własność. Kiedy Lucjan nadmienił, iż Dauriat, z natury tranzakcji, zobowiązany jest wydać Stokrocie, księgarz stanął na stanowisku przeciwnem, i rzekł, iż, prawniczo, nie można go zmusić do przedsięwzięcia które uważa za niekorzystne, i że on sam rozstrzyga o właściwej chwili. Jest zresztą rozwiązanie, które uzna każdy trybunał. Lucjan ma prawo zwrócić tysiąc talarów, odebrać dzieło i oddać je w ręce jakiego księgarza rojalistycznego.
Lucjan odszedł, bardziej dotknięty umiarkowaniem księgarza, niż, swego czasu, autokratyczną pompą pierwszego zetknięcia. Tak więc, Stokrocie nie mają widoków druku aż w chwili kiedy Lucjan będzie miał za sobą poparcie potężnego koleżeństwa, lub też stanie się sam przez siebie niebezpiecznym! Poeta wrócił do domu wolno, wydany na łup zniechęcenia, które parło go do samobójstwa, gdy-