Z początkiem sierpnia, Bianchon powiedział poecie, że Koralja jest stracona i że ma przed sobą już tylko kilka dni. Berenice i Lucjan strawili te nieszczęsne dni płacząc, niezdolni ukryć łez przed biedną dziewczyną, rozpaczającą iż śmierć rozłącza ją z Lucjanem. Dziwnym nawrotem, Koralja zażądała, aby Lucjan sprowadził jej księdza. Aktorka chciała pojednać się z Kościołem i umrzeć w pokoju. Koniec jej był chrześcijański, skrucha szczera. Ta agonja i śmierć do reszty odjęły Lucjanowi siły i odwagę. Poeta trwał w zupełnem odrętwieniu, siedząc w fotelu, przy łóżku Koralji, nie przestając patrzeć na nią, do chwili w której oczy aktorki przesłoniły się całunem śmierci. Była piąta rano. Ptaszek jakiś zabłąkał się między doniczki z kwiatami za oknem i zawiódł śpiew. Berenice, na kolanach, całowała rękę Koralji, stygnącą pod jej łzami. Na kominku leżało jedenaście su. Lucjan wyszedł popychany rozpaczą, która doradzała mu żebrać jałmużny na pogrzeb kochanki, lub też rzucić się do stóp margrabiny d’Espard, hrabiego du Châtelet, pani de Bargeton, panny des Touches lub groźnego dandysa de Marsaya: nie czuł już w sobie dumy ani siły. Aby wydobyć trochę pieniędzy, zaciągnąłby się na żołnierza! Dotarł, wolnym i opieszałym krokiem, do willi panny des Touches, wszedł nie zwracając uwagi na nieład swego stroju i poprosił aby go oznajmiono.
— Pani położyła się o trzeciej rano, nikt nie może wejść do niej aż zadzwoni, odparł kamerdyner.
— Kiedyż zwykle dzwoni?
— Nigdy przed dziesiątą.
Lucjan napisał wówczas rozpaczliwy list, z tych w których błyszcząca nędza nie ukrywa już niczego. Niegdyś, kiedy Lousteau mówił mu o prośbach zanoszonych przez młode talenty do Finota, Lucjan powątpiewał o możliwości takich upodleń: dziś, pióro unosiło go może poza granice, w jakie niedola wtrąciła jego poprzedników. Wracał ogłupiały i zgorączkowany, przez bulwary, nie po-
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/325
Ta strona została uwierzytelniona.