zaś miał rękawice godne żandarma! Ten igrał sobie rozkosznie oprawną laseczką; ów miał koszulę o mankietach spiętych maleńkimi złotymi guziczkami. Mówiąc z kobietą, jeden wyginał śliczną szpicrózgę, obfite zaś fałdy pantalonów, zbryzgane paroma drobnemi plamkami, dzwoniące ostrogi, obcisły rajtroczek, świadczyły, iż za chwilę wsiądzie z powrotem na jednego z dwóch koników, trzymanych w pogotowiu przez maleńkiego grooma. Inny wyjmował z kieszeni zegarek płaski jak pięciofrankówka i spoglądał na godzinę z miną człowieka który przybył zbyt wcześnie lub zbyt późno na schadzkę. Patrząc na te ładne bagatelki, których istnienia nie podejrzewał, Lucjan ujrzał przed sobą cały świat rzeczy niezbędnych a zbytecznych, i zadrżał na myśl, iż trzeba posiadać olbrzymi kapitał, aby mieć prawo być ładnym chłopcem! Im więcej podziwiał owych młodych ludzi o swobodnych i szczęśliwych twarzach, tem bardziej miał świadomość swej miny człowieka spadłego z księżyca, miny człowieka który nie wie skąd ani dokąd idzie, nie wie gdzie jest Palais-Royal kiedy uderza weń nosem, i pyta przechodnia o drogę do Luwru, aby otrzymać odpowiedź: „Jest pan w nim“. Lucjan czuł, iż dzieli go od tego świata cała przepaść; pytał sam siebie, jak mógłby ją przebyć, chciał stać się podobny do smukłej i delikatnej paryskiej młodzieży. Wszyscy ci patrycjusze pozdrawiali ukłonem bosko ubrane i bosko piękne kobiety, dla których Lucjan dałby się posiekać za cenę jednego pocałunku, jak paź hrabiny Königsmarck. W czeluściach jego pamięci, Luiza, porównana z temi królewnemi, była starą kobietą. Spotkał tę i ową z kobiet o których będzie się mówiło w historji XIX wieku, których dowcip, uroda, miłostki zaćmią sławą monarchinie minionych wieków. Ujrzał przechodzącą olimpijską dziewczynę, pannę de Touches, tak głośną pod mianem znakomitego pisarza Kamila Maupin, równie wielką przez swą piękność jak przez bogactwa ducha, której nazwisko powtarzali sobie pocichu przechodnie.
— Ach! pomyślał w duchu, oto poezja!
Czem była pani de Bargeton wobec tego anioła lśniącego mło-
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.