likatność materji, wdzięk jaki Lucjan podziwiał w samym sobie oglądając się w lustrze, wszystkie te drobiazgi rozprószyły nieco jego smutek. Powiedział sobie od niechcenia, że Paryż jest stolicą trafu i uwierzył na chwilę w traf. Czyż nie posiada w rękopisie tomu poezyj i wspaniałego romansu Gwardzista Karola IX-go? Nabrał wiary w los. Staub przyrzekł redengocik i resztę kostjumu na jutro. Nazajutrz, przybyli szewc, bieliźniarka i krawiec, wszyscy uzbrojeni w rachunki. Lucjan nieświadom sposobu odprawienia ich z kwitkiem, Lucjan jeszcze pod ciśnieniem obyczajów prowincji, wyrównał należność; ale, po zapłaceniu, z dwóch tysięcy, zostało mu ledwie trzysta sześćdziesiąt franków: był w Paryżu tydzień! Mimo to, ubrał się i wyszedł się przejść po Tuillerjach. Tu czekał go odwet. Był tak dobrze ubrany, tak zręczny, tak piękny, iż wszystkie kobiety patrzały nań z zainteresowaniem; parę nawet, uderzonych jego urodą, odwróciło się. Lucjan studjował chód i zachowanie młodych ludzi, i przeszedł kurs dobrych manier, wciąż myśląc o swoich trzystu sześćdziesięciu frankach. Wieczorem, skoro się znalazł sam w pokoiku, przyszło mu na myśl wyjaśnić problem swego życia w hotelu Gaillard-Bois, gdzie jadał śniadanie złożone z najprostszych potraw, w mniemaniu iż na tem oszczędza. Poprosił o rachunek, jak człowiek który ma się wyprowadzić, i dowiedział się, że jego dług wynosi około stu franków. Nazajutrz pobiegł w „krainę łacińską“, którą Dawid polecał mu dla jej taniości. Po długiem szukaniu, znalazł wreszcie, przy ulicy Cluny, opodal Sorbony, nędzny hotelik, gdzie wynajęto mu pokój za możliwą cenę. Natychmiast zapłacił należność w hotelu, i zainstalował się przy ulicy Cluny tego samego dnia. Przeprowadzenie kosztowało go tylko kurs dorożki.
Objąwszy w posiadanie swój biedny pokoik, zgromadził wszystkie listy pani de Bargeton, położył ten pakiet na stole, i, nim się jął pisania, zaczął rozpamiętywać ów fatalny tydzień. Nie powiedział sobie, iż on sam, pierwszy, nieopatrznie sprzeniewierzył się swej miłości, nie wiedząc czem jego Luiza stanie się w Paryżu; nie
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.