strzyczko, Paryż, to osobliwa czeluść: można tu dostać obiad za ośmnaście su, najskromniejszy zaś posiłek w wykwintnej jadłodajni kosztuje pięćdziesiąt franków; są kamizelki i pantalony po cztery i po dwa franki; ale modni krawcy nie robią ich niżej stu franków. Płaci się grosz aby przejść przez rynsztok kiedy deszcz pada. Wreszcie, najmniejszy kurs dorożką kosztuje trzydzieści dwa su. Z pierwotnego mieszkania w najpiękniejszej dzielnicy, znalazłem się obecnie przy ulicy de Cluny, jednej z najciemniejszych uliczek Paryża, wciśniętej między stare budynki Sorbony. Mam pokoik na czwartem piętrze; mimo że brudny i nagi, płacę za niego piętnaście franków. Na śniadanie jem niedużą bułkę chleba za dwa su wraz z mlekiem za su, ale za to jem porządny obiad za dwadzieścia dwa su u niejakiego Flicoteaux, na placu Sorbony. Do zimy, wydatki nie przekroczą sześćdziesięciu franków na miesiąc, przynajmniej mam nadzieję. W ten sposób, moje dwieście czterdzieści franków wystarczą na pierwsze cztery miesiące. Do tego czasu, sprzedam z pewnością Gwardzistę Karola IX-go albo Stokrótki. Nie troskajcie się więc o mnie. Jeśli teraźniejszość jest zimna, naga, licha, przyszłość jest błękitna, bogata i wspaniała. Iluż wielkich ludzi przeszło tę nędzę! Plaut, wielki komedjopisarz, był młynarczykiem. Machiawel pisał Księcia wieczorami, spędziwszy cały dzień wśród ciżby robotników. Wielki Cerwantes wreszcie, który stracił ramię pod Lepanto przyczyniając się do zwycięstwa w owym słynnym dniu, nazwany swego czasu przez pismaków starym, podłym mańkutem, musiał, z braku wydawcy, czekać dziesięć lat z drugą częścią swego wspaniałego Don Kiszota. Nie jest tak źle dzisiaj. Strapienia i nędza mogą być losem tylko nieznanych talentów, ale, skoro raz pisarz zabłyśnie, rychło zdobywa bogactwo, i ja też będę bogaty. Żyję jedynie myślą, spędzam pół dnia w bibljotece św. Genowefy, uzupełniając braki wykształcenia, bez czego nie zaszedłbym daleko. Czuję się dziś prawie szczęśliwy. Od kilku dni nauczyłem się brać wesoło moje położenie. Oddaję się od rana pracy którą kocham; utrzymanie mam zapewnione; wiele myślę, studjuję;
Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/56
Ta strona została uwierzytelniona.