Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

Tysiąc dwieście franków, to rok pobytu w Paryżu, rok przez który przygotuje nowe dzieła. Ileż projektów zbudowanych na tej nadziei! Ileż słodkich marzeń na widok perspektywy życia wspartego na pracy! Wynajął (w myśli) mieszkanie, urządził się, niewiele brakło aby poczynił jakieś większe wkłady. Ledwie zdołał oszukać swą niecierpliwość, zakopując się gorączkowo w książki w czytelni. W dwa dni później, Doguereau, zdziwiony bogactwem stylu, zachwycony przesadą charakterów, dopuszczalną dzięki odległej epoce, uderzony rozmachem z jakim młody autor kreśli zawsze pierwszy projekt, — zacny ojciec Doguereau nie był wybredny! — przybył do hotelu gdzie mieszkał jego przyszły Walter-Skocik. Gotów był zapłacić tysiąc franków za zupełną własność Gwardzisty Karola IX-go i związać Lucjana umową na szereg utworów. Widząc hotel, stary lis rozmyślił się.
— Młody człowiek, który tak mieszka, musi mieć upodobania skromne, lubi naukę, pracę; dam mu tylko ośmset.
Gospodyni, zapytana o pana Lucjana de Rubempré, odparła:
— Na czwartem.
Księgarz zadarł nos i ujrzał nad czwartem piętrem tylko niebo.
— Ten młody człowiek, pomyślał, hm! ładny chłopiec, nawet bardzo piękny; gdyby zarabiał zbyt wiele, zacząłby się lampartować, nie pracowałby. We wspólnym interesie, ofiaruję mu sześćset; ale gotówką, bez akceptów.
Wdrapał się na schody, zapukał trzy razy do Lucjana, który podbiegł otworzyć. Pokój przedstawiał obraz rozpaczliwej nagości. Na stole stał garnuszek mleka i dwugroszowa bułka. Ta nędza uderzyła starego Doguereau.
— Niech zachowa, pomyślał, te proste obyczaje, wstrzemięźliwość, skromność potrzeb. Miło mi pana widzieć, rzekł do Lucjana. Oto, drogi panie, jak żył Jan Jakób, z którym pan posiadasz niejedno podobieństwo. W takich właśnie mieszkaniach błyszczy ogień genjuszu i tworzą się tęgie dzieła. Oto, jak powinniby żyć