Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

nas czeka zawód, habent sua fata libelli, tracę dwa tysiące; co do pana, wystarczy ci wypalić odę przeciw głupocie publiczności. Rozważywszy sobie to co mam zaszczyt powiedzieć, wrócisz pan do mnie. Wrócisz, powtórzył księgarz z mocą, w odpowiedzi na dumny gest Lucjana. Zamiast znaleźć księgarza któryby zaryzykował dwa tysiące dla nieznajomego młodzieńca, nie znajdziesz ani subjekta któryby zadał sobie trud odczytania pańskich gryzmołów. Ja, który je odczytałem, mogę panu podkreślić sporo błędów językowych... Piszesz naprzykład oczekiwać na kogoś, gdy mówi się oczekiwać kogoś, a czekać na kogoś.
Lucjan stał w milczeniu jak winowajca.
— Kiedy się zobaczymy znowu, stracisz pan sto franków, dodał; wówczas dam już tylko trzysta.
Podniósł się, ukłonił, ale na progu rzekł jeszcze:
— Gdybyś pan nie miał talentu, przyszłości, gdybym się nie interesował młodymi ludźmi, nie ofiarowałbym ci tak pięknych warunków. Sto franków na miesiąc! Zastanów się. Ostatecznie, romans w szufladzie, to nie to co koń w stajni, nie zjada chleba. Co prawda też, i nie daje!
Lucjan wziął rękopis i rzucił go o ziemię, wołając:
— Wolę raczej spalić!
— Et, poeta! rzekł stary.
Lucjan pochłonął chleb, wypił duszkiem mleko i zeszedł na dół. Pokój nie był dość obszerny, musiał się kręcić w kółko, niby lew w Ogrodzie Botanicznym w klatce. W bibljotece św. Genowefy, dokąd zamierzał się udać, Lucjan zauważył, zawsze w tym samym kącie, młodego człowieka lat około dwudziestu pięciu, pracującego z ową niezłomną wytrwałością, której nic nie jest w stanie oderwać ani rozprószyć, a po której poznaje się prawdziwych bojowników literatury. Młody człowiek bywał tam zapewne od dłuższego czasu, urzędnicy i nawet sam bibljotekarz mieli dla niego względy; wolno mu było brać książki do domu. Pracowity nieznajomy, w którym Lucjan poznał brata po nędzy i nadziei, zabierał