Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

pięćdziesiąt franków u księgarza, Józef posprzedawał jakieś kicze, Fulgencjusz zaś wystawił w niedzielę sztukę i miał nabitą salę.
— Oto dwieście franków, rzekł Daniel, weź je i niech się to już nie powtórzy.
— Patrzajcie, on się nam na szyję rzuca, jakbyśmy zrobili coś nadzwyczajnego? rzekł Chrestien.
Aby dać pojęcie o rozkoszach jakich doznawał Lucjan wśród tej żywej encyklopedji anielskich duchów, wystarczy przytoczyć odpowiedzi, jakie otrzymał na list napisany do rodziny, arcydzieło tkliwości, zapału, przeraźliwy krzyk jaki dobyła zeń rozpacz.

DAWID SECHARD DO LUCJANA.

„Drogi Lucjanie, znajdziesz w tym liście weksel trzymiesięczny, na twoje zlecenie, na sumę dwustu franków. Możesz go zrealizować przez pana Métivier, handlarza papieru, naszego dostawcy w Paryżu, ul. Serpente. Mój dobry Lucjanie, nie mamy absolutnie nic. Ewa wzięła się do prowadzenia drukarni i wywiązuje się z tego z poświęceniem, cierpliwością, energją, które każą mi błogosławić niebo, iż dało mi za żonę takiego anioła. Ona sama uznała niemożność udzielenia ci najlżejszej pomocy. Ale, drogi przyjacielu, sądzę że jesteś na tak pięknej drodze, w otoczeniu serc tak wielkich i szlachetnych, że nie możesz chybić swego losu, wsparty pomocą boskiej niemal inteligencji owych ludzi, których twój drogi list dał nam poznać. Bez wiedzy Ewy podpisałem przeto ten oblig; znajdę jakiś sposób aby go wyrównać. Nie schodź ze swej drogi: jest twarda, ale będzie chlubna. Wolałbym przecierpieć tysiąc nieszczęść, niż żyć z myślą że wpadłeś w jakieś bagno Paryża: widziałem ich tyle!... Unikaj, jak dotąd, podejrzanych miejsc, złych ludzi, wartogłowów i pewego typu literatów, których, w czasie pobytu w Paryżu, nauczyłem się cenić wedle prawdziwej wartości. Słowem, bądź godnym współzawodnikiem niebiańskich duchów, które dałeś mi pokochać. Postępowanie twoje znajdzie niebawem nagrodę.