Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

kach, mógł podziwiać karykatury narysowane dość sprytnie przez ludzi, którzy bezwątpienia starali się zabić czas, zabijając coś lub kogoś dla wprawy. Na zielonkawem obiciu ujrzał dziewięć rysunków piórem, przypiętych szpileczkami, a będących pamfletem na Samotnika, książkę zażywającą w tej chwili w Europie niesłychanego sukcesu, który musiał nużyć dziennikarzy: „Samotnik na prowincji, doprowadza kobiety do szału. — Wspólne czytanie Samotnika w zamku. — Działanie Samotnika na zwierzęta domowe. — Wykład o Samotniku u dzikich ludów osiąga najświetniejszy sukces. — Samotnik przełożony na chińskie i przedstawiony przez autora cesarzowi w Pekinie. — Elodja zgwałcona przez Dziką Górę“. Ta karykatura zdała się Lucjanowi bardzo nieprzyzwoita, ale zabawiła go. „Samotnik, oprowadzany przez dzienniki pod baldachimem. — Samotnik, rozsadziwszy prasę, kaleczy personel drukarni. — Czytany nawspak, Samotnik zdumiewa Akademików niepospolitemi pięknościami“. Lucjan ujrzał, na opasce dziennika, rysunek przedstawiający dziennikarza wyciągającego kapelusz, a podtem: Finot, moje sto franków! podpisane nazwiskiem, które stało się później głośne, ale które nigdy nie będzie znakomitem. Między kominkiem a oknem, biurko, mahoniowy fotel, kosz na papiery i dywanik: wszystko pokryte gęstą warstwą kurzu. Okna z tanią firaneczką. Na półkach, około dwudziestu dzieł złożonych w ciągu dnia, ryciny, nuty, egzemplarz dziewiątego wydania Samotnika, wciąż stanowiącego temat do konceptów, i dziesiątek zapieczętowanych listów. Kiedy Lucjan napasł oczy tem osobliwem urządzeniem, kiedy się dostatecznie nasycił refleksjami a zegar wydzwonił piątą, wrócił do inwalidy, aby ponowić indagację, Pomidor skończył swoją kromkę, i, cierpliwie jak szyldwach, czekał powrotu ozdobionego krzyżem wojskowego, który może przechadzał się po bulwarach. W tej chwili, zjawiła się w progu dama, napełniwszy wprzód schody szumem spódniczki i odgłosem lekkiego kobiecego kroku, tak łatwego do poznania. Była dość ładna.
— Panie, rzekła do Lucjana, wiem czemu panowie tak wy-