Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/101

Ta strona została skorygowana.

nasze życie! Ale jeżelibym szaleństwa mówiła, nie róbmy ich przynajmniéj. Kiedy pomyślę o tém, jak wielkim musiałbyś pan być, abyś mię ocenił według rzeczywistéj mojéj wartości, wątpię o wszystkiém...
— A ja nie wątpiłbym o niczém, gdybyś chciała do mnie na...
— Sza! — wykrzyknęła, nie dając mu dokończyć tego zdania wyrzeczonego z akcentem prawdziwéj namiętności. — Przekonałam się, że świeże powietrze panu nie służy. Wróćmy do naszego towarzystwa.
Karetka pocztowa dopędziła niebawem pieszych podróżnych, którzy zajęli swoje miejsca i jechali daléj mil parę w zupełném milczeniu.
Jeżeli jedno albo drugie znajdowało pole do nowych obserwacyj, oczy ich już nie obawiały się spojrzeń wzajemnych. Oboje zdawali się miéć ważny jakiś powód ukrywania nawzajem przed sobą tajemnicy, ale oboje czuli się pociągnięci ku sobie jedném pragnieniem, które od chwili przechadzki i rozmowy nabrało rozmiarów silnéj namiętności. Oboje bowiem poznali w sobie nawzajem te przymioty, które w ich oczach podniosły jeszcze bardziéj rozkosz, jaką sobie obiecywali z walki pomiędzy sobą, i z połączenia swych istnień. Może każde z nich zawikłane w życie awanturnicze znajdowało się właśnie w téj szczególnéj sytuacyi, w której czyto przez znużenie czy téż naprzekór losowi człowiek odmawia sobie pomocy poważnego zastanowienia i oddaje się prądowi wypadków, imając się jakiegoś przedsięwzięcia właśnie dlatego, że nie rokuje ono rozsądnych następstw, i dlatego, aby zobaczyć, jaki téż przedsięwzięciu temu kres okoliczności naznaczą. Natura moralna ma tak samo, jak natura fizyczna, swoje urwiska i przepaście, w które umysły silne lubią się pogrążać, stawiając na kartę życie, jak przy zielonym stoliku gracz stawia majątek.
Młody człowiek i panna de Verneuil mieli równocześnie jakby nadprzyrodzone objawienie tych idei, i w ten sposób, w skutek rozmowy, zbliżyli się duszami niezmiernie ku sobie; dusze ich bowiem poszły śladem sympatyi ich zmysłów. Niemniéj przet, im więcéj czuli się pociągnięci ku sobie fatalną jakąś siłą, tém więcéj uczuwali potrzebę zbadania się, chociażby tylko dlatego, aby tém mimowolném obliczeniem się ze sobą powiększyć siłę przyszłych i spodziewanych rozkoszy. Udający się za wice-hrabiego de Bauran młodzieniec, cały jeszcze pod wpływem szczególnéj idei u téj dziwnéj dziewczyny, zapytywał siebie, jakim sposobem mogła ona połączyć tyle wiadomości życia z taką świeżością? Domyślał on się w dostojnéj czystości, jaką Marya natchnąć umiała swoje zachowanie się, żądzy wydania się czystą, podejrzewał ją o obłudę,