i wojska, które nie wchodziły ani do skarbu, ani do armii. Energia rzeczypospolitéj zużyła się w nieudolnych rękach i prawa w zastosowaniu swém naginały się do okoliczności, miasto nad niemi panować.
Departamenty Mayenny i Ille-et-Vilaine podlegały wówczas komendzie starego oficera, który, pragnąc w sposób najdogodniejszy wywiązać się z zadania, postanowił ściągnąć przeznaczony kontyngens rekrutów z Bretanii, a zwłaszcza z Fougères, będącego jedném z najstraszniejszych ognisk ruchu Szuanów. Spodziewał on się w ten sposób osłabić siłę tych groźnych dla rzeczypospolitéj okolic. Gorliwy ten żołnierz korzystał ze złudnych przewidzeń prawa i ogłosił, że wyekwipuje i uzbroi niezwłocznie rekrutów, gdyż ma do swego rozporządzenia żołd całomiesięczny, przyobiecany mu przez rząd dla wojsk wyjątkowych. Jakkolwiek Bretania zżymała się początkowo na myśl o wszelkiéj służbie wojskowéj, projekt udał się wszakże odrazu na wiarę owych obietnic i to z taką szybkością, że oficer uczuł się zdumionym. Ale był to jeden z tych szczwanych lisów, trudnych do podejścia. Skoro tylko obaczył część nadpływających kontyngensów, zaczął podejrzywać je o ukryte pobudki tak szybkiego stawienia się na rozkazy i może odgadł prawdę, przypuszczając, że szło im o stworzenie sobie armii. Nie wyczekując przeto na opóźniających się, poczynił przygotowania, ażeby wycofać się w porę do Alençon i tém samém zbliżyć się do okolic już uspokojonych, jakkolwiek rosnące powstanie tych stron nie rokowało powodzenia planowi spokojnego przedarcia się przez nie. Oficer nasz, dochowując, według instrukcyi, najściślejszéj tajemnicy o klęskach francuskich armij i o nowych, dosyć niepokojących ruchach Wandei, usiłował wszakże pomimo tego zrana w dniu, w którym zaczyna się nasze opowiadanie, dotrzéć pośpiesznym marszem do Mayenny, gdzie przyrzekał sobie rozporządzić się według własnéj woli, wypełniając kadry swojéj pół-brygady temi „popisowemi“ (conscrits) Bretanii. Ten wyraz, później tak utarty, zastąpił po raz pierwszy w ustawie nazwę „rekwirowanych“ (réquisitionnaires), pierwotnie przysługującéj rekrutom republikańskim. Zanim opuścił Fougères, komendant polecił sekretnie żołnierzom wziąć ze sobą kartusze i racye chleba, tak, aby nie zwracać uwagi popisowych na długość drogi; liczył on, iż nie zatrzyma się w Ernée, gdzie rekruci mogliby się porozumiéć snadniéj z Szuanami, rozproszonemi niewątpliwie w pobliskich wioskach. Ponure milczenie, które panowało w szeregach popisowych, zdziwionych manewrem starego republikanina, i powolność ich marszu wśród gór tamtejszych, budziły najwyższy niepokój w umyśle szefa pół-brygady, nazwiskiem Hulot; uderzające rysy, któreśmy przywiedli na początku opowiadania, trwożyły go niemało; postępo-
Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/12
Ta strona została skorygowana.