Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/123

Ta strona została skorygowana.

jest prawdy. Niemniéj jednak w tém położeniu rzeczy, kiedy przyjaciele, których mamy w ministeryach paryskich, ostrzegli mnie, abym nie ufał żadnéj kobiecie spotkanéj po drodze, ponieważ Fouché na moję intencyę z ulicznéj jakiéjś bohaterki zrobić ma Judytę — przyznasz, że dozwoloném jest najbliższym moim towarzyszom przypuścić, że ty, Maryo, zbyt jesteś piękną na ...uczciwą kobietę...
Mówiąc to, margrabia wpatrywał się pilnie w oczy pannie de Verneuil, króra zarumieniła się i nie mogła powstrzymać kilku łez.
— Zasłużyłam na te obelgi — rzekła. Chciałabym widziéć pana przekonanym, że jestem kobietą godną wzgardy i równocześnie być kochaną przez ciebie... Wtedy dopiéro nie wątpiłabym... Ja wierzyłam panu wtedy, kiedyś mię zwodził, a pan nie wierzysz mi nawet wtedy, gdy jestem samą prawdą. Skończmy więc, panie margrabio — dodała marszcząc brwi i blednąc równocześnie jakby umrzéć miała. Żegnam pana!
Wybiegła z sali, z gwałtowanym porywem rozpaczy.
— Maryo! życie moje całe tobie oddaję! — szepnął Montauran do ucha młodéj kobiety...
Stanęła i popatrzyła na niego.
— Nie, nie! — rzekła. Chcę szlachetną nadal pozostać! Żegnam cię! Gdym w myślach moich łączyła się z pańskim losem, zapomniałam o wszystkiém, o przeszłości mojéj i o twojéj przyszłości, byłam szalona!
— Jakto, więc pragniesz mię opuścić w téj właśnie chwili, kiedy życie składam u stóp twych?
— Tak mówisz, obłąkany namiętnością.
— Nie! oddaję ci je bez żalu i nazawsze!
Weszła napowrót do sali.
Dla ukrycia swych wzruszeń, margrabia zaczął znowu przerwaną wpierw rozmowę.
— Ten tłusty mężczyzna, o którego nazwisko pytałaś mię pani, to straszliwy człowiek. Jestto ojciec Gudin, jeden z tych jezuitów, mających dosyć uporu a może i dosyć poświęcenia, aby pozostać we Francyi pomimo edyktu z r. 1763, który ich z niéj wygnał. Jest on zarzewiem wojny w téj okolicy i propagatorem Stowarzyszenia „serca Jezusowego“. Przywykły posługiwać się religią, jak narzędziem, przekonywa swoich zwolenników, że zmartwychwstaną, i umie podtrzymać ich fanatyzm zręcznemi proroctwami. Jak pani widzisz, trzeba korzystać z osobistych interesów każdego, aby dojść do wielkiego celu. W tém leżą wszystkie tajemnice polityki...
— A ten starzec, czerstwy jeszcze, muskularny, o! tam nalewo, ten z taką wstrętną twarzą? Patrz pan, tam oto, ten ubrany w strzępki adwokackiéj togi...