Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/171

Ta strona została skorygowana.

nierówności ścian, przyszła do wniosku, że skąpiec zbudował je chyba sam z worków srebra i złota.
Od pewnéj chwili już d’Orgemont dziwnie jakoś był rozradowany. Ból, jaki mu sprawiała oparzelizna nóg, oraz przestrach, jakim napawała go obecność jakiéjś obcéj istoty ludzkiéj wpośród jego skarbów, ujawniały się na jego twarzy, w każdym jednak razie, wzrok jego blady lecz błyszczący zdradzał niezwykłém swém ożywieniem dziwne wzruszenie, jakiego doznawał na widok pięknéj swéj wybawicielki, któréj różowe lica i karminowe usteczka jakby wołały do pocałunku a oczy czarne i głębokie sprowadzały mu do serca fale krwi tak gorące, iż sam nie wiedział, czy to być miało znakiem życia, czy śmierci?
— Czy jesteś pani zamężną? — zapytał głosem drżącym.
— Nie — odpowiedziała z uśmiechem.
— Mam ja wprawdzie coś — rozpoczął z westchnieniem — chociaż nie jestem tak bogaty, jak o tém gadają. Młoda osoba, jak pani, musi lubić brylanty, klejnoty, powozy, złoto — dodał oglądając się dokoła z przestrachem. Wszystko to dać mogę... ale po mojéj śmierci. Cóż! gdybyś pani chciała...
Oko starego sknery zdradzało tyle chciwości i rachuby, że dając głową znak przeczenia panna de Verneuil nie mogła nie dostrzedz, iż nawet w téj przelotnéj miłosnéj zachciance, starzec ten zapragnął pojąć ją za żonę przedewszystkiém dlatego, iżby tajemnicę jego skarbów posiadała osoba, równie jak on, zainteresowana w ich ukryciu.
— Pieniądze! — rzucając d’Orgemontowi spojrzenie pełne ironii, które budziło w nim radość i niezadowolenie razem... Pieniądze! a cóż mi po pieniądzach. Byłbyś pan trzykroć bogatszy niż jesteś w istocie, gdybyś miał tylko te pieniądze, które mnie już ofiarowywano.
— Nie zbliżaj się pani do muru, bo...
— I za to, co mojém być mogło, gdybym chciała, żądano ode mnie tylko jednego spojrzenia! — dodała z akcentem kobiecej próżności!
— Źleś zrobiła, moje dziecię, była to wyborna spekulacya! Pomyśl jednak...
— Pomyśl pan jednak — przerywając mu rzekła Marya — że przed chwilą usłyszałam tam głos, którego dźwięk jest mi droższym nad wszystkie twoje bogactwa!
— Nie wiesz, ile posiadam!...
Zanim skąpiec zdołał ją powstrzymać, Marya przypadkowém dotknięciem palca, poruszyła rycinę kolorowaną, przedstawiającą Ludwika XV na koniu, i spostrzegła po-za nią margrabiego zajętego