Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/186

Ta strona została skorygowana.

pierwsze wrażenie skutek pożądany wywołało, podniosła się i z prawdziwym wdziękiem zajęła się gośćmi. Nic tam nie było wymuszonego, nic naciągniętego w pozie, uśmiechu, głosie i ruchach, nic nie zdradzało przygotowania się, ani powziętych zamiarów. Wszystko zdawało się jakąś doskonałą harmonią i ani jedna zbyt wybitna nuta nie dawała do myślenia, że naśladuje tylko maniery świata, do któregoby nie należała. Gdy już republikanin i Szuan zajęli wskazane sobie miejsca, Marya spojrzała poważnie, a nawet surowo na hrabiego. Szlachcic znał dostatecznie kobiety i wiedział dobrze, iż obraza, wyrządzona kobiecie, wartą jest wyroku śmierci. Mimo tego przekonania i nie będąc ani zbyt wesołym, ani zbyt smutnym, starał on się przybrać postawę człowieka nie spodziewającego się prędkiego rozwiązania komedyi. Niedługo zaczęło mu się zdawać, iż byłby śmiesznym, gdyby wobec pięknéj kobiety okazał obawę śmierci. Wreszcie surowe zachowanie się Maryi dało mu wiele do myślenia i nasuwało mu różne projekty.
— A kto wie — myślał sobie — może hrabiowska korona, którą zyskać można, podoba jéj się lepiéj, niż margrabiowska stracona! Montauran już suchy jak gwóźdź, a ja... — I spojrzał się w lustro z próżnością i zadowoleniem. — Najmniéj, co mogę na tém zarobić, to życie!
Te dyplomatyczne refleksye stały się wkrótce co najmniéj zbytecznemi. Lekki kapryśny popęd ku pannie de Verneuil, który się w panu de Bauran obudził, zamienił się niebawem w namiętną żądzę, którą ona zdawała się chętnie podsycać.
— Panie hrabio — rzekła — jesteś pan moim jeńcem i mam prawo rozporządzać panem. Egzekucya nie nastąpi jak za mojém zezwoleniem, a jestem zbyt ciekawą, żebym na nią teraz zezwolić miała.
— A gdybym się uparł i milczał zawzięcie? — odparł wesoło.
— Z uczciwą kobietą to być-by mogło, ale z jakąś dziewczyną, panie hrabio, to chyba niemożebne.
Wyrazy te, przysłonione gorzką ironią, były wysyknięte raczéj, niż wypowiedziane, jak mówił Sully o księżnéj de Beaufort, i tak ścieśnionemi usty, że hrabia przerażony zpod oka tylko spojrzał na okrutną swą przeciwniczkę.
— Ale co tam — dodała żartobliwie — żeby panu kłamu nie zadawać, postaram się być taką, jak te istoty: poczciwą dziewczyną. Oto najprzód zwracam panu pański karabinek.
I podała mu jego własną broń z pełnym złośliwości uśmiechem.
— Słowo honoru daję, postępujesz pani jak...
— Ach! daj pan pokój! Dosyć już mam waszych szlacheckich słów honoru. Wszakże to na słowo honoru weszłam do Vivetière!