on gotów zaraz do krwawéj zemsty. Może on kochać gwałtownie, ale nigdy nie będzie miał téj świetnéj dystynkcyi i tego sposobu obejścia się, jakie charakteryzowały sławnych wielbicieli płci niewieściéj, jak Lauzan, Adhémar, Coigny i tylu innych! Nie posiada on téj prawdziwéj sztuki mówienia kobietom tych drobnych, niby nic nie znaczących, wabnych słówek, które w każdym razie więcéj im się podobają, niż gwałtowne wybuchy namiętności, jakiemi łatwo je zmęczyć. Tak, chociaż jest-to człowiek mający wiele szczęcia do kobiet, jednak nie ma on po temu ani dosyć wdzięku, ani dosyć lekkości w obejściu.
— Zauważyłam to właśnie — odpowiedziała Marya.
— Ach! — pomyślał sobie hrabia — to drżenie w głosie i te spojrzenie mówią mi, że niezadługo będzie ona dla mnie o wiele więcéj niż życzliwą. I na honor, żeby ją pozyskać, gotów jestem uwierzyć, w co mi każe.
Podał jéj ramię i zaprowadził do stołu. Panna de Verneuil robiła honory gospodyni uczty z uprzejmością i taktem, który nabywa się tylko przez wychowanie i życie w atmosferze arystokratycznych salonów.
— Idź pan sobie już — rzekła do Hulota, wstając od stołu. — Gotów się ciebie bać. Tymczasem gdy zostanie ze mną sam-na-sam, niedługo wywiem się od niego wszystkiego, co wiedziéć potrzebuję. Jest on właśnie w téj chwili w takiém usposobieniu, w którém mężczyzna powie kobiecie wszystko, co myśli, i w któréj widzi ją tylko oczyma.
— A potém? — zapytał komendant, zdając się żądać zwrotu jeńca.
— Potém zostanie wolnym — odpowiedziała — wolnym, jak ptak!
— A jednak wzięty został z bronią w ręku!
— Nie — odparła, żartem sofistycznym zbijając prawdziwie po kobiecemu słuszną uwagę, na którą racyonalnéj odpowiedzi znaléść nie mogła — ja go rozbroiłam.
— Hrabio — rzekła, wracając po wyprowadzeniu komendanta — właśnie uzyskałam wolność dla pana, ale nie darmo — dodała z uśmiechem i przechylając kokieteryjnie główkę z giestem wyzywającym.
— Żądaj pani ode mnie wszystkiego, choćby mego nazwiska i mego honoru — wykrzyknął w upojeniu. — Wszystko składam u stóp twoich.
Przysunął się do niéj, aby wziąć jéj rękę, starając się swoje namiętne zapały przyoblec w szaty wdzięczności, ale panna de Verneuil nie należała do tych kobiet, które się na takie rzeczy złowić
Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/189
Ta strona została skorygowana.