Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

niepodobieństwem. Nadzieję uniknięcia niebezpieczeństwa, które jéj groziło, opierała jedynie na tém, że natura miejscowości pozwoli jéj usunąć się wcześniéj, niż innym po ukończeniu ceremonii.
Przez dosyć dużą szczelinę pomiędzy granitowemi odłamami panna de Verneuil spostrzegła księdza Gudin wstępującego na kamień i rozpoczynającego naukę temi słowy:

In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti.

Przy tych wyrazach wszyscy obecni z wielką pobożnością uczynili znak krzyża świętego.
— Ukochani bracia — przemówił ksiądz Gudin głosem donośnym — najprzód pomódlmy się za poległych: Jana Cochegrue, Mikołaja Laferté, Józefa Bronet, Franciszka Parquoi, Sulpicyusza Coupiau, wszystkich z tutejszéj parafii, poległych lub zmarłych z ran, odniesionych w bitwie pod Péleriną, lub téż przy oblężeniu Fougères. De profundis etc.
Psalm ten odśpiewany został, według zwyczaju, przez celebrującego i obecnych, po wersecie naprzemian, z gorącą pobożnością, która obiecywała wielkie powodzenie nastąpić mającéj mowie księdza.
Po odśpiewaniu psalmu za zmarłych ksiądz Gudin rozpoczął kazanie głosem, którego gwałtowność i siła wzmagały się stopniowo. Ex-jezuita wiedział dobrze, iż ciepło samego wygłoszenia było jednym z najpotężniejszych argumentów do przekonania tych półdzikich słuchaczy.
— „Chrześcijanie! — mówił kaznodzieja — Ci obrońcy Boga dali wam piękny przykład spełnienia obowiązku. Nie wstyd-że wam tego, co mogą o was mówić w raju? Gdyby nie ci szczęśliwi, za których modliliśmy się przed chwilą, a którzy z otwartemi rękoma musieli być przyjęci przez wszystkich świętych, Pan Bóg w niebie sądzić-by mógł, że parafia wasza zamieszkaną jest przez Mahumetyszów!.. Wiecież wy, moi chłopcy, co mówią o was w Bretanii całéj i u króla? Nie wiecie, nieprawdaż? No, to ja wam powiem: „Jakto — mówią sobie — Błękitni zburzyli ołtarze, zabili proboszczów, zamordowali króla i królową!.. Błękitni chcą zabrać wszystkich parafian z Bretanii, aby z nich porobić Błękitnych takich, jakiemi sami są, i wysłać ich na wojnę poza granice ich parafii, daleko, do krajów odległych, w których umrzéć można bez spowiedzi i pójść po śmierci wprost do piekieł ognistych, i mimo to chłopcy z Marignay, którym spalono ich kościół, pozostali w swoich chatach z rękoma założonemi?! Ho! ho! przeklęta rzeczpospolita sprzedała przez licytacyą dobra Boga i panów i rozdzieliła zyskane stąd pieniądze pomiędzy Błękitnych, a potém chcąc napaść się pieniędzmi, jak pa-