Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

sie się krwią, ogłosić kazała, że talar sześciofrankowy wart będzie tylko trzy liwry, i chce zabrać na sześciu liwrach trzy, jak na sześciu ludzi zabiera trzech do wojska swego, a chłopcy z Marignay nie chwycili jeszcze za broń, aby wypędzić Błękitnych z Bretanii?! Oho! będzie im źle, bo raj przed niemi zamknięty zostanie i nie dostąpią zbawienia duszy!“ Oto, co mówią o was po całéj Bretanii i u króla. O wasze więc własne idzie tu zbawienie, chrześcijanie! Dusze wasze zbawicie, walcząc za religią i za króla!
„Święta Anna z Auray we własnéj osobie ukazała mi się wczoraj o godzinie wpół do trzeciéj. Powiedziała mi ona tak, jako ja wam mówię: „Tyś-to jest księdzem w Marignay?“ „Tak — odpowiedziałem — do usług pani“. „No, a ja jestem święta Anna z Auray, ciotka Boga Najwyższego na sposób bretoński. Jestem ciągle jeszcze w Auray i tutaj przyszłam umyślnie, aby cię nauczyć, że masz powiedziéć ludziom z Marignay, iż gdy się nie uzbroją i nie powstaną, to niech nie marzą nawet o zbawieniu. I ty więc odmówić im masz rozgrzeszenia z ich grzechów, jeśli Bogu służyć nie chcą. Pobłogosławisz ich karabiny, a ci, którzy będą bez grzechu, nie darmo strzelać będą do Błękitnych, albowiem karabiny ich i strzały z nich będą poświęcane!“ I znikła, pozostawiając pod dębem u krzyżownicy, co ją zwą „Gęsią nóżką“, zapach kadzideł. Naznaczyłem to święte miejsce i piękna madonna, z drzewa rzeźbiona, została tam umieszczoną przez proboszcza z Saint-James. I widzicie oto, chrześcijanie, matka Piotra Leroi, zwanego Marche-a-Terre, przyszedłszy modlić się do tego świętego znaku, uleczoną została ze swych bólów, a to z powodu dobrych czynów swego syna. Oto widzicie ją między sobą i zobaczycie zaraz, jako iść będzie o własnych siłach. Jest-to cud, tak samo jak zmartwychwstanie Maryi Lambrequin, uczyniony dlatego, aby wam dowieść, jako Bóg nie opuści nigdy sprawy Bretonów, jeżeli oni sami bić się będą za sprawę sług jego i króla. Tak więc, bracia kochani, jeżeli chcecie zarobić na zbawienie i okazać się obrońcami króla, pana naszego, i religii, musicie być posłuszni wszystkiemu, co rozkaże wam ten, którego król nam przysłał, a którego nazywamy Garsem. Wtedy nie będziecie już jako Mahumetysze i znajdziecie się razem ze wszystkiemi z całéj Bretanii pod jedną chorągwią Boga. Będziecie mogli odebrać z kieszeni Błękitnych wszystkie pieniądze, które oni ukradną, gdyż Bóg i król wasz oddają wam całą zdobycz na zabitych nieprzyjaciołach waszych. Chcecież, chrześcijanie, aby mówiono o was, że chłopcy z Marignay pozostali w tyle za zuchami z Morbihan, z Saint-Georges, z Vitré, z Autrain, którzy są wszyscy na służbie Boga i króla! Pozostawicież im wszystko: i zbawienie duszy i bogactwa ziemskie?! Pozostaniecież sami jedni, jako heretycy,