Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/224

Ta strona została skorygowana.

przedstawienia pewnego młodego człowieka z Vendôme, który od dwóch lat, jak wąż do drzewa, przyczepił się do mnie z tą myślą, że ostatnia biéda i nieszczęście skłoni mnie, abym mu się oddała. Wreszcie nie wiem nawet, jak się to stało, że przyjęłam na siebie tę niecną misyą, która mnie za trzykroć sto tysięcy franków zobowiązywała do wzbudzenia miłości w nieznajomym, którego wydać miałam w ręce jego nieprzyjaciół. Zobaczyłam cię, margrabio, i nie znając, poznałam cię odrazu tém przeczuciem serca, które nas nigdy nie myli. Pragnęłam wątpić, gdyż im cię bardziéj kochałam, tém rzeczywistość była mi straszniejszą. Ratując cię z rąk Hulota, wyrzekłam się méj roli, postanawiając oszukać katów, zamiast oszukiwać ich ofiarę. Źle czyniłam, drwiąc sobie tak z ludzi, z ich życia, z ich polityki i z siebie saméj, bez zastanowienia się, jak dziecko, biorąc tylko uczucia swoje w rachubę. Sądziłam, że jestem kochaną, i pozwoliłam wzejść i wzrosnąć nadziei rozpoczęcia nanowo mego życia. Ale wszystko, a może nawet i ja sama zdradziłam dawne me zboczenia z prostéj drogi, gdyż bezwątpienia musiałeś pan sam powziąć nieufność do kobiety tak namiętnéj, jak ja. Niestety! któż nie będzie miał litości i względu na miłość moję i z niéj wynikające udawanie moje! Tak, margrabio, zdawało mi się, że obudziłam się ze strasznego snu, że budząc się, miałam lat szesnaście. Wszakżeż byłam w rodzinném mojém Alençon, gdzie tyle wspomnień uprzytomniało mi dzieciństwo moje, tak czyste i nieskalane! W szalonéj prostocie śmiałam mniemać, że miłość wróci mi niewinność moję. Przez chwilę wierzyłam, że dziewicą jestem czystą, ponieważ jeszcze nie kochałam! Ale wczoraj wieczorem zdawało mi się, że w głosie twoim odczuwam prawdę twego uczucia i zadałam sobie pytanie: dlaczegoż mowa ma zwodzić? Wiedz-że teraz, panie margrabio — mówiła daléj głosem gardłowym, zdając się oczekiwać z dumą pogardy — wiesz dobrze, że jestem istotą upadłą, niegodną! Od téj chwili powracam do roli kobiety bez czci, zmęczona odgrywaniem roli kobiety, którą ty zwróciłeś ku wszystkim świętościom duszy i serca. Cnota mi cięży! Pogardzałabym tobą, gdybyś okazał tyle słabości, aby się ze mną ożenić. Byłoby-to głupstwem, które popełnić może jakiś hrabia de Bauran, ale ty, panie, zostań godnym twéj wielkiéj przyszłości i porzuć mnie bez żalu. Ladasznica, jaką jestem, byłaby zbyt wymagającą: kochałaby cię zupełnie inaczéj, jak młode i naiwne dziewczę sercem nadziei pełném, że zostanie twoją towarzyszką, uczyni cię wiecznie szczęśliwym, przyniesie ci zaszczyt sobą i stanie się szlachetną i wielką małżonką twoją. Taką czułam się przez chwilę i w tém uczuciu czerpałam odwagę wskrzeszenia méj natury, pełnéj wad i kału, aby wznieść między mną i tobą wieczną zaporę! Téj miłości poświęcam zaszczyty i bo-