Strona:PL Balzac - Szuanie czyli Bretania w roku 1799.djvu/238

Ta strona została skorygowana.

wiedziało również wystrzałami, odpowiadając: „Swoi!“ Potém rzucili się się szybko na nieprzyjaciół, chcąc nie dopuścić powtórnego nabicia wystrzelonych karabinów.
— Nie zdążyliśmy się porozumiéć! — zawołał młody podporucznik, poznając nareszcie mundury swojéj półbrygady. Postąpiliśmy jak prawdziwi Bretończycy, rozpoczęliśmy ogień wprzód, nim dowiedzieliśmy się, z kim mamy do czynienia!
Żołnierze a wraz z niemi i ich dowódca Beau-Pied opuścili ręce poznając Gudina.
— Do dyabła! poruczniku, któżby się mógł nie omylić! W tych skórach kozich wyglądacie jak prawdziwi zbóje! — wykrzyknął Beau-Pied z boleścią.
— Nikt nie jest winien temu, co się stało, bo i wy nie wiedzieliście o wyprawie kontrszuanów! — Ale powiedzcież, coście zrobili? — pytał Gudin.
— Nic wielkiego! Gonimy za jakimś dziesiątkiem Szuanów, którzy się nam ciągle wymykają. Wijemy się jak szczury potrute! aż nareszcie, przeskakując ustawicznie te płoty i te polany pomęczyliśmy się strasznie, nogi strasznie ustały i spoczęliśmy chwilkę tu za drzewami. Zdaje nam się, że zbóje ci muszą być teraz w pobliżu téj wielkiéj chałupy, którą tam widzicie! O tam! skąd dym wychodzi!
— Dobrze! — zawołał Gudin. — A teraz wy — rzekł do żołnierzy zostających pod wodzą podoficera Beau-Pied — cofniecie się pod skały ś-go Sulpicyusza, na przełaj przez pola i wesprzecie linię wart, którą tam komendant ulokował. Z nami nie możecie zostać, bo jesteście w mundurach. My zaś do stu bomb i kartaczy, musimy się nareszcie uporać z temi psami i zgnieść ich a z niemi razem i Garsa! Tam wam koledzy powiedzą więcéj, bo nie mam czasu! Daléj! Marsz wprawo! a uważnie tam, żebyście znowu nie strzelali do naszych przebranych w kozie skórki. Dla wiadomości waszéj powiem jeszcze, że kontrszuanów poznać możecie po krawatach. Noszą je, jak postronki, bez kokardy!
Gudin pozostawił rannego pod jabłonią, a z resztą puścił się daléj w drogę w kierunku chaty Galope-Chopine’a, którą mu wskazał Beau-Pied. Dym z komina jéj się wydobywający służył mu za busolę.
Podczas gdy podporucznik wprowadzony został na trop Szuanów przez swoich żołnierzy, z któremi spotkanie mogło było być o wiele smutniejszém, aniżeli na szczęście było w istocie, oddział, którym dowodził Hulot na swojéj linii operacyjnéj, dosięgnął punktu równie wysoko położonego, jak ten, na którym znajdował się Gudin. Stary żołnierz na czele swego oddziału kontrszuanów, su-